niedziela, 22 marca 2015

Rozdział 27 Jeden warunek


-Kochanie zjedz coś-mówię błagalnym tonem. Próbuję nakarmić moja córkę od ponad godziny ale ona  ciągle wypluwa na mnie całą papkę. Wyobraźcie sobie jak muszę teraz wyglądać. Mam już dość tego dnia. Dlaczego? Bo zostałam dzisiaj sama z Nikolą a ona jest dzisiaj wyjątkowo rozbrykana. No ok rozumiem to nie jest dziecko Natana ale jesteśmy razem tak? A para sobie zawsze wzajemnie pomaga, ale najwidoczniej w naszym przypadku jest inaczej. Gdy tylko zobaczył że Nikola płacze a ja jestem załamana i nie daję sobie z nią rady zamiast mnie pocieszyć i mi pomóc uciekł pod pretekstem "że zapomniał że jest umówiony za dziesięć minut w kawiarni z mamą". Zwykły tchórz. Chciałam po raz kolejny włożyć buteleczkę z jedzeniem do malutkich usteczek mojej córki ale przerwał mi to dzwonek do drzwi. Odłożyłam plastikową butelkę na czarny stolik stojący przed kanapą i razem z Nikolą na rękach podeszłam do ogromnych machoniowych drzwi które otworzyłam.
-O to ty, jak dobrze że jesteś. -Mówię na widok osoby na zewnątrz. Zapraszam ją gestem ręki do środka,a on od razu  wchodzi, a ja zamykam drzwi po czym oboje udajemy się do salonu i razem siadamy na mojej ogromnej kanapie.
-Przepraszam że przeszkadzam tobie i twojemu chłopakowi, ale chciałem się zapytać czy moglibyśmy się gdzieś przejść we trójkę, nie wiem.....na przykład na spacer. Co ty na to? -pyta nie śmiało. Widzę że czuje się niezręcznie w tej całej sytuacji z nim,mną i Natanem
-Ok, ale pod jednym warunkiem
-Słucham-mówi podnosząc uwodzicielsko brew
-Pójdziemy na ten spacer pod warunkiem że uda Ci się nakarmić Nikolę.Bo ja próbuję od godziny i  widzisz jak wyglądam-mówię pokazując ręką swój wygląd. On bez słowa bierze naszą córkę na swoje kolana, zabiera butelkę z jedzeniem i wkłada ją do jej malutkich usteczek. Gdy zjadła całą zawartość butelki zaczyna się śmiać, a ja czuję się załamana

-Jak ty to robisz?-pytam załamana powstrzymując miliony łez które chcą zwilżyć skórę na moich policzkach
-Sam nie wiem.......-odpowiada łaskocząc naszą córeczkę
-Jestem po prostu złą matką! I tyle! Jest tego tylko takie wytłumaczenie!-krzyczę i teraz już nie powstrzymuje emocji tylko daję upust moim łzom
-Violu to nie prawda, jesteś najlepszą matką na świecie. Nikola to szczęściara że ma taką mamę. A ja...to po prostu cholerny dupek który stracił taki skarb jak ty. A teraz proszę nie płacz-po jego słowach czuję na sobie jego ciepłe ramiona których tak mi brakowało.
-Dziękuje-mówię cicho z lekkim uśmiechem
-Nie masz za co -odpowiada po chwili a ja wiem że to i tak nie prawda
-Właśnie że mam bo to właśnie ty mi pomogłeś i pocieszyłeś, a nie zostawiłeś tak jak Natan-odpowiadam
smutnym głosem
-Nie martw się zawsze możesz na mnie liczyć w każdej sprawie,kiedy tylko będziesz mnie potrzebować to dzwoń -mówi a ja szepczę ciche "Dziękuję" I wtulam się w bardzo umięśnione ramię Leona. Po kilku sekundach czuję jakiś ciężar na kolanach i ciepłe a zarazem malutkie rączki ~Nikola~
-Tak się cieszę że was mam


-Ale dzisiaj piękna pogoda- mówię spacerując po parku, właśnie przechodzimy obok ławki gdzie zaczęła się nasza historia ciekawe czy Leon o niej pamięta..
-Pamiętasz?-pyta mnie szatyn jakby
czytał mi w myślach
-Oczywiście,że tak jakbym mogła zapomnieć gdyby nie ta ławka nie było by Nikoli.....to tutaj zaczęła się cała nasza historia -mówię spoglądając z uśmiechem na ręce Leona na których jest Nikola,która uważnie nam się przygląda ciągle się uśmiechając. Nie wiem jak ja bym mogła teraz bez niej żyć,to mój cały świat.
-Violetta.....ja tak dalej nie mogę...... Proszę..... Ja wiem że jesteś z Natanem ale proszę daj mi ostatnią szansę,błagam ten ostatni raz.
-Leon ja..-nie kończę po moją wypowiedź przerywa mi szatyn
-Rozumiem,przepraszam wygłupiłem się tym pytaniem.... Ale wiesz co Natan nie jest taki idealny jak myślisz,zobacz!-podnosi na mnie głos i pokazuje zdjęcie na swoim telefonie na
którym widzę jak mój już B Y Ł Y chłopak całuje się z jakąś dziunią z toną tapety na twarzy. O dziwo nie zabolało mnie to. Ja go po prostu nie kochałam i tyle. Nie czułam się z nim nigdy tak wspaniale jak z Leonem to jego kocham, ale po tym co razem przeszliśmy to nie jestem pewna
czy nadal chcę z nim być. On ostatnio bardzo się zmienił, stał się bardzo wybuchowy, łatwo go zdenerwować. ~Może ma okres?~ Violetta o czym ty w ogóle myślisz?! Taką naturę mają tylko kobiety! Ogarnij się! Podchodzę do Leona,zabieram mu z rąk naszą córkę i dałam mu "z liścia" choć nie był niczemu winny. Chwilę się wacham ale po chwili szybko odchodzę zostawiając Leona trzymającego się za obolały policzek


Dzisiaj krótszy ale jest i to jest najważniejsze. W tym miesiącu to już chyba ostatni bo muszę się troche pouczyć na test szóstoklasisty. Dobra nie zanudzam ....więc do następnego :D



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję! ;D To daje motywację ;)