piątek, 28 sierpnia 2015

Rozdział 1 Victor Verdas



Niepewnym krokiem przekraczam próg windy dzięki czemu wchodzę do recepcji.
Będę miała przerąbane spóźniłam się do pracy 3 minuty. Każdy powie co to 3 minuty spóźnienia? Niestety dla mojego szefa to kupa czasu.  Każdego dnia każdy pracownik musi być punktualnie aby później nie zostawać po godzinach w pracy.
-Violetta masz zjawić się natychmiast u szefa- oznajmia mi Susan, sekretarka kiedy kierowałam się do swojego biura. Posłałam jej lekki i sztuczny uśmiech, i skierowałam się w stronę gabinetu mojego pracodawcy. „Victor Verdas” przeczytałam napis na złotej tabliczce wiszącej na drewnianych drzwiach. Czyli to tutaj- pomyślałam.
Zapukałam i delikatnie uchyliłam drzwi. Poprawiłam nerwowo granatową sukienkę i weszłam do środka. O dziwo mój szef nie był sam. Na białej skórzanej kanapie siedział szatyn. Kto to może być? –zapytałam samą siebie w myślach

-Dzień dobry. Podobno chciał mnie pan widzieć-zaczęłam zamykając za sobą drzwi
-Kolejne spóźnienie na pani koncie. Który to już raz?-zapytał ze sztucznym uśmiechem. Tak myślałam że znowu będzie robił aferę o spóźnienie i to tylko 3 minut ! Co to w ogóle za człowiek ?! Nigdy nie zdarzyło mu się spóźnić ?!
-Tak spóźniłam się dzisiaj. Ale proszę pana to tylko 3 minuty. Musiałam iść do apteki po lekarstwa dla dziecka które całą noc wymiotowało-wytłumaczyłam. Przecież musiałam pomóc siostrze z dzieckiem nie mogłam jej tak samej zostawić. Ale szef i tak pewnie nie zrozumie
-Skoro ma pani wyznaczone godziny pracy to chyba po coś one są? Tak?! Tego już za wiele ! Ile można się spóźniać? Ale więcej już pani się nie spóźni bo zwalniam panią ! – zaczął krzyczeć.  Chyba cała firma go słyszy.
-Tato uspokój się ! To tylko 3 minuty! A z tego co widziałem i wiem to jest twoja najlepsza pracownica i co zwolnisz ją przez to że spóźniła się 3 minuty?!- Teraz to szatyn zaczął krzyczeć. Wstał z kanapy, stanął naprzeciwko mojego szefa i zaczął mnie bronić.  Już go lubię !
Ale z tego co teraz usłyszałam wynika że szef ma syna ! Przecież nigdy nic o nim nie wspominał! Ale mniejsza z tym mam teraz ważniejsze sprawy
-Ale ile można się spóźniać?! Zgadza się to moja najlepsza pracownica ale znajdę o wiele lepszą i co ważne punktualną !- zaczął po raz kolejny krzyczeć. O nie czuję że zaraz zaczną latać tutaj talerze, choć ich tutaj nie ma.  Po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Jak można być tak okrutnym człowiekiem? Czy on nie ma serca?!
-Dobrze jeśli taka jest pana decyzja odejdę. Nie ma problemu –powiedziałam krztusząc się własnymi łzami . Nie chodzi mi wcale o pracę tylko o pieniądze. Za co ja teraz będę żyć? Nie mam kupy kasy tak jak mój już były pracodawca. Wyszłam z gabinetu trzaskając jak najmocniej potrafię drzwiami i jak najprędzej pobiegłam do mojego dawnego biurka. Po jakiś 10 minutach na podłodze stały 2 kartony z moimi rzeczami, które po chwili zabrałam i skierowałam się w stronę windy .
-*-
-Dobrze jeśli taka jest pana decyzja odejdę. Nie ma problemu-powiedziała nie znajoma mi dotąd brunetka. Widać że potrzebowała tej pracy. Po chwili cała zapłakana wybiegła z gabinetu okropnie trzaskając drzwiami.  Strasznie szkoda mi jej.
-No i co narobiłeś?!  Nie rozumiesz że ona przez ciebie płacze?! Jesteś naprawdę okropny ! –wykrzyczałem i wybiegłem za brunetką .Nie mam zamiaru słuchać dalszych pretensji mojego ojca. Muszę ją dogonić . Nie mogę jej dać odejść . Może coś sobie zrobić.  Dobiegłem do recepcji pytając po drodze dziesiątki osób czy nie widzieli niskiej brunetki. Rozejrzałem się dokładnie po pomieszczeniu, gdzie przed windą zobaczyłem . Podbiegłem do niej jak najszybciej i chwyciłem ją za nadgarstek
-Niech pani zaczeka!- poprosiłem . Po moich słowach odwróciła się i spojrzała na mnie. Widać że bardzo zaskoczył ją mój widok . Verdas brawo zaskoczyłeś ją ! Pomyślałem i zacząłem się śmiać w myślach
-To pan, wystraszył mnie pan –odpowiedziała po chwili i zaczęła się sztucznie śmiać
-Jestem Leon –przedstawiłem się, wyciągając rękę w jej kierunku. Ona spojrzała tylko na mnie zdziwiona marszcząc brwi
-Nie…ja nie mogę….Na prawdę…Jest pan synem mojego szefa, byłego szefa. Nie wypada-tłumaczyła się skrępowana ścierając  łzy które zaczęły ponownie spływać po jej policzku . Ja zaśmiałem się delikatnie pod nosem
-Jak to nie wypada ?Rozumiem że może mnie pani nie chcieć znać ale ja nie jestem taki jak mój ojciec. Niech pani mi zaufa . Leon –wytłumaczyłem i po raz kolejny dzisiaj wystawiłem rękę w jej kierunku
-Violetta –powiedziała z niezwykle pięknym i uroczym uśmiechem ściskają moją prawą dłoń


-Miło mi. I nie przejmuj się moim ojcem. Znajdziesz o wiele lepszą pracę z lepszym szefem- zaśmiałem się, chciałem żeby ona też to zrobiła ale ona jeszcze bardziej posmutniała
-Tak może znajdę , tylko że ja potrzebuję pieniędzy. Nie mam tyle kasy co twój ojciec –wytłumaczyła. A więc dlatego to tak przeżywa… Nie wiedziałem co mam teraz powiedzieć, stałem tak chwilę ale w końcu przytuliłem ją do siebie i szepnąłem „Wszystko będzie dobrze, „ Bardzo chciałbym jej pomóc, nie mogę jej tak zostawić w dodatku ona ma jeszcze dziecko. Te pieniądze naprawdę by się jej przydały. Przyrzekam że jeśli nie znajdzie nowej pracy lub mój ojciec znowu jej nie zatrudni to przygarnę ją do siebie i to ja będę ich utrzymywał . Po chwili wpadło mi coś do głowy
-Violu nie wiesz co mi przyszło do głowy!  Mogę otworzyć własną firmę i cię zatrudnić ! Jestem genialny  !-wykrzyczałem a wszyscy pracownicy spojrzeli na mnie ale co tam ! Zacząłem bić sobie brawa, a Violetta się śmiać. Przynajmniej udało mi się ją rozśmieszyć
-Czy ty zwariowałeś? Otwierać specjalnie dla mnie firmę? Zapomnij to odpada. Ale dziękuje ci za chęci. Kochany jesteś- powiedziała cały czas się śmiejąc
-Jeszcze raz dziękuje ci za wszystko co dzisiaj zrobiłeś, ale ja już muszę iść- wytłumaczyła i  pocałowała mnie w policzek. Po czym weszła do windy, gdzie zniknęła. Dotknąłem miejsce gdzie przed chwilą spoczywały jej usta i się uśmiechnąłem. Dopiero po chwili dotarło do mnie że nie wziąłem od niej numeru telefonu aby mieć z nią jakiś kontakt. Verdas aleś ty głupi!-pomyślałem i walnąłem się ręką w czoło. No trudno wymyślę coś innego aby się z nią jeszcze spotkać.  Violetta pewnie myśli że ja żartowałem z tym że otworzę tą firmę, ale ja mówiłem na poważnie. Jeśli nie będzie innego wyjścia zrobię to.


No hej ! Witam wszystkich w nowej historii i jego pierwszym rozdziale! Mam nadzieję że się spodoba nowa historia i będziecie ją z chęcią czytać :) Jak widzicie jest całkowicie inna niż ta poprzednia :D 
Co do rozdziału no to... Vjolka wyrzucona z pracy a Lajon taki pomocny. Mogę wam powiedzieć że jak narazie Vjolka nic więcej nie czuje do Leona niż tylko wdzięczność, ale oczywiście lubi go :D
No a Lajonnnn, cóż by tu powiedzieć Vjola zakręciła mu w głowie :D Hahah to tyle co wam powiem :D Także czołem :P i do następnego !
Buźka :***


P.S. Trzymajcie się i wytrwajcie w nowym roku szkolnym :D Życzę wszystkim powodzenia :D
Rozdział ten miał być opublikowany dopiero za tydzień ale to taki prezencik ode mnie na osłodzenie roku szkolnego :P :P


czwartek, 27 sierpnia 2015

[AKCJA] Jesteśmy VLovers


Jesteśmy VLovers. Wczorajszy dzień zakończył prawdopodobnie ostatni koncert obsady w naszym kraju. Po sukcesie pierwszego koncertu w Krakowie bilety na drugi koncert wyprzedały się jak świeże bułeczki. Potok łez wylanych przez nas podczas ostatniej przemowy. Wzruszenie Justyny i piękne pocieszenie jej przez obsadę, udane wszystkie akcje. To pozostanie na zawsze w naszej pamięci. Wczoraj wpadłam na pomysł z nową akcją. Jesteście ciekawi? Zapraszam do posta

Crecimos juntos - piosenka dodana w KRAKOWIE do repertuaru koncertów. Bardzo szczególna piosenka dla wszystkich VLovers opowiadająca o dorastaniu. 
Oglądając wczoraj filmiki z ViolettaLive właśnie z tą piosenką wpadłam na pewien pomysł. Co powiecie na własną wersję tej piosenki o naszym fandomie z podziękowaniami specjalnie dla kochanej obsady? Zapytałam się o to na asku a wasze poparcie było jednoznaczne. Bierzemy się do roboty!

O co chodzi?

Dodo wraz z Alexandrą Comello napisała wczoraj słowa na melodię ,,Crecimos juntos" o Vlovers

TEKST NAPISANY  DODO COMELLO ORAZ ALEXANDRE COMELLO! ZASTRZEGAJĄ SOBIE DO NIEGO PEŁNE PRAWO
Kiedy to się zaczęło
Nikt nie wiedział nawet jak
Zmieni nasze życie każdy najdrobniejszy ich znak
Kiedy to sie zaczęło
Poznałam nowe obyczaje
Różne kultury o których nie wiedziałam wcale
A to wszystko
Pozwoliło nam się zjednoczyć
I dzięki temu poznać was
Ref. To jest VLovers siła
Każdy z nas ją przeżywa
Razem mamy wielką moc
Dziś wszystko  dobrze wiemy
Przy was zawsze będziemy
Pamiętamy o tym ,że
Tylko razem możemy więcej
Kiedy to się zaczęło
Poczułam z wami dziwną więź
I już wiedziałam, że wszystko co chcę mogę mieć
Kiedy to się zaczęło
Chciałam być po prostu sobą
Robić co kocham, przeć do przodu swoją drogą
A to wszystko
Pozwoliło nam się zjednoczyć
Niedeptaną ścieżką kroczyć
I odkrywać cały świat
Chciałabym żyć
Tak byście byli ze mną zawsze
Śpiewali piosenki nasze
To jest VLovers siła
Każdy z nas ją przeżywa
Razem mamy wielką moc
Dziś wszystko już dobrze wiemy
Przy was zawsze będziemy
Pamiętamy o tym ,że
Tylko razem możemy więcej
Musimy myśleć sercem
I zawsze już trzymać się za ręce
Mówię w podzięce
To dzięki wam potrafię śnić
O niemożliwym dziś marzyć
Dziękuję
Nie wiem co powiedzieć
Choć wy nie znacie mnie
Ja zawdzięczam wam
 trzy lata piękne
To jest VLovers siła
Każdy z nas ją przeżywa
Razem mamy wielką moc
Dziś wszystko już dobrze wiemy
Przy was zawsze będziemy
Pamiętamy o tym ,że
Tylko razem możemy więcej
Musimy myśleć sercem
I zawsze już trzymać się za ręce
Piosenka zostanie nagrana i zaśpiewana przez wybrane już dziewczyny, które nagrywają covery na YouTube:
                         


  • Alexandra Comello
  • Evex
  • Natala Blanco
  • Talia
  • Dodo
Do teledysku jest jednak potrzebna wasza pomoc! 
Co musicie zrobić?
 Na pewno duża część z was ma ,,selfie" z obsadą. Czy z lotniska czy spod hotelu. Wyślijcie je. Może macie plakaty, które chcielibyście wręczyć obsadzie? Tutaj liczy się wasza kreatywność. Możecie napisać podziękowania np. na piasku lub ułożyć litery z żelków. Mam nadzieję ,że dacie z siebie wszystko!

Zdjęcia prac wysyłajcie na maila Dodo: dodo.comello123@gmail.com 
Czas do czwartku 3 września

Do teledysku zostaną także dodane hiszpańskie napisy aby obsada zrozumiała słowa :)

Akcje możecie śmiało podawać na grupach, funpagach, blogach

 
Post pochodzi z bloga  http://violetta2polska.blogspot.com

Rozdział 39 Dłoń



-Tak szczerze mówiąc to mam cię gdzieś – zaczął a ja nie wiedziałam  co powiedzieć.. W moich oczach pojawiło się tysiące łez. Bez słowa energicznie wstałam z kanapy i skierowałam się ku górze. Po kilku krokach, ktoś a raczej coś mnie zatrzymało. Na swoim nadgarstku poczułam kogoś umięśnioną dłoń. Nie musiałam patrzeć, bo wiedziałam do kogo ona należy
-Viola zaczekaj - poprosił ze śmiechem . A mi automatycznie jeszcze  bardziej podniosło się ciśnienie.
-Nie mów do mnie Viola! Nie rozumiem po co ta cała szopka że mnie kochasz i chcesz ze mną być?! Po co?!  Trzeba było od razu powiedzieć że mnie nie kochasz ! A nie udawać kochającego chłopaka! –chciałam kontynuować, ale poczułam jego dłoń na swoich ustach
-Ciszej bo obudzisz Nikole –zaczął ze spokojem i chytrym uśmiechem na ustach
-Nie dałaś mi dokończyć – dodał ze śmiechem. Teraz to ja już kompletnie nie rozumiem..
-Chciałem powiedzieć że tak szczerze to mam cię gdzieś po lewej stronie mojej klatki piersiowej.
Czyli w moim sercu…-dokończył a w moich oczach pojawiły się po raz kolejny łzy. Tym razem  były to łzy ze wzruszenia, łzy szczęścia.
-Leon…ja tak strasznie cię przepraszam. Jestem strasznie głupia. Nie wiem co mi w ogóle przyszło do głowy. Ja..-chciałam kontynuować ale ktoś przerwał mi składając swoimi niezwykle miękkimi wargami delikatny pocałunek
-Spokojnie-poprosił i jeszcze raz delikatnie pocałował

-Leon proszę powiedz że to nie sen… Czy to co dzisiaj się wydarzyło, wydarzyło się naprawdę?-zapytałam mojego chłopaka z nadzieją że potwierdzi to o co zapytałam
-Kochanie to wydarzyło się naprawdę –odpowiedział z anielskim spokojem, przytulając mnie do siebie jeszcze mocniej a następnie całując w głowę
-Cieszę się że przynajmniej ty masz szczęśliwą rodzinę..-wyszeptał prawie niesłyszalnie pod nosem. Lecz ja to usłyszałam, o czym on mówi?
-Skarbie o czym ty mówisz? –zapytałam spoglądając mu w oczy. Nie były takie jak zawsze, były pełne żalu i smutku? O czym ja nie wiem?
-Nie ważne , nie martw się- O nie! Nie okłamiesz mnie ! Ja wiem że coś się stało. I za wszelką cenę dowiem się o co chodzi
-Leon? Nie wmówisz mi że nic się nie stało. O co chodzi ? Chyba mi możesz powiedzieć tak?
Po to tu jestem, aby cię wspierać- wytłumaczyłam. Ja chcę mu pomóc, a nie udawać że niby nic się nie stało
-Skoro naprawdę chcesz wiedzieć… Każdy zawsze myślał ze z moimi rodzicami tworzymy szczęśliwą rodzinę z resztą ty pewnie tak samo… Ale tak naprawdę nigdy tak nie było. Nigdy nie miałem dobrych kontaktów z moimi rodzicami. A szczególnie moim ojcem –zaczął a ja nie wierzyłam w to co słyszę.  To prawda zawsze wydawało mi się że mają specyficzny kontakt ale są szczęśliwą, kochającą się rodziną. Zmarszczyłam delikatnie tylko czoło i słuchałam dalej
-Nasze kontakty o wiele polepszyły się dopiero gdy urodziła się Nikola. Całkiem się wtedy zmienili, stali się naprawdę ciepłymi i potrafiącymi kochać ludźmi…Znaczy było już lepiej gdy poznałem ciebie i zostaliśmy parą ale nadal jednak nie było za dobrze. Także to dzięki tobie i naszej córce zyskałem wymarzonych rodziców …Dziękuję –skończył swój monolog, a w jego oczach można było dostrzec łzy. Nie miałam pojęcia co powiedzieć, w życiu nie spodziewałabym się czegoś takiego. Widziałam jak trudno jest Leonowi o tym mówić, z jakim trudem mu to przychodzi i nie dziwiłam się.  Po krótkiej chwili przytuliłam się do niego bardzo, bardzo mocno.
- Naprawdę przepraszam, ja nie…nie wiedziałam . Nawet nie wiesz ile dla mnie znaczy to że wyjawiłeś mi prawdę i opowiedziałeś dokładnie tak drażniący dla ciebie temat…Dziękuję…Naprawdę –wyznałam i bardzo czule pocałowałam go w usta a następnie przytuliłam.
-Nie..to ja ci dziękuję za to ze jesteś  i mogłem komuś o tym powiedzieć, za to że mnie wysłuchałaś i mnie ciągle wspierasz nie zależnie od sytuacji-powiedział a ja myślałam że się zaraz rozpłaczę. Nigdy bym nie pomyślała że Leon aż tak bardzo potrzebuje mojego wsparcia…
-Pamiętaj że zawsze będę obok ciebie –oznajmiłam z wielkim uśmiechem
-Przepraszam że zapytam, ale czemu wasze relacje tak wyglądały?-zapytałam trochę wystraszona reakcji Leona

-Mój ojciec  od zawsze chciał zrobić ze mnie swoją kopię. „Człowieka idealnego” jak to mówił. Ale ja w wieku 14 lat zacząłem się buntować . Zacząłem podążać za marzeniami. Chciałem śpiewać  i zacząłem to robić. Zapisałem się do studia i dostałem się . Mój ojciec  tego nie akceptował, chciał mnie za wszelką cenę od tego odciągnąć . Więc postanowił że się przeprowadzimy. No i tak oto prosto z Meksyku jestem w Buenos Aires . Ale nie wszystko poszło po myśli mojego ojca , bo tutaj też jest studio do którego również się dostałem. Wtedy zacząłem walczyć o marzenia i nie pozwoliłem aby ktoś zabronił mi śpiewać i tańczyć.  Ojciec przestał się do mną interesować. Totalnie mnie ignorował, jakby mnie nie było. Aż do teraz . Wszystko się zmieniło się dzięki wam. Dziękuję …-wyszeptał i mnie pocałował, ja oczywiście oddałam pocałunek





Witajcie w pierwszym rozdziale po mojej nieobecności .
Jak widzicie każdy rozdział jest coraz krótszy. Ale właśnie o tym chcę napisać w tej notce.
To jest ostatni rozdział tego opowiadania wkrótce powinien pojawić się epilog tej historii.
Tak naprawdę bardzo trudno mi ją skończyć bo to właśnie dzięki niej osiągnęłam czytelników i waszą miłość, ale nie mam innego wyjścia . Nie mam żadnego pomysłu na dalsze rozdziały a gdybym ciągnęła i pisała to na siłę to raczej byłoby to nudne i nikt tego nie czytał . Jestem już w trakcie pisania pierwszego rozdziału i powiem wam tylko że to całkiem, całkiem inna historia. Bez dziecka Leonetty :D Także widzimy się w kolejnym pierwszym rozdziale :D
Buźka :***