piątek, 27 listopada 2015

Rozdział 9 To ty się mu podobasz

Ze specjalną dedykacją dla VIOLETTA VERDAS <3
Dziękuje za wszystkie komentarze :*
Mam nadzieję że rozdział Ci się spodoba :))

Wsiadłem do samochodu, odpaliłem silnik i ruszyłem przed siebie. Jechałem przed siebie, kocham tą adrealinę, tą prędkość. Postanowiłem zadzwonić do Violetty, żeby jej powiedzieć że za kilka minut będę u niej. Zacząłem grzebać w kieszeni, aż w końcu znalazłem urządzenie z firmy Apple .  Co chwile zerkając na drogę szukałem kontaktu Violetty , który po chwili znalazłem. Nacisnąłem zieloną słuchawkę i przyłożyłem telefon do ucha.  Odczekałem kilka sygnałów i już po chwili usłyszałem głos mojej pracownicy.
-Violu będę u ciebie za 5 minut – oznajmiłem skręcając kierownicą w prawą stronę z powodu zakrętu
-Okej, czekam – nie zdążyłem odpowiedzieć bo Violetta się rozłączyła. O co jej do cholery chodzi? Jest obrażona nie wiadomo o co. Kobiety są takie skomplikowane… - pomyślałem i cicho westchnąłem
Po kilku minutach znajdowałem się pod blokiem w którym mieszka moja przyjaciółka. Zgasiłem auto, przekręcając kluczyk w stacyjce. Wysiadłem z samochodu, gdy stałem już na zewnątrz zamknąłem pojazd i skierowałem się w kierunku wejścia do odpowiedniej części budynku.
Gdy stałem pod odpowiednimi drzwiami nacisnąłem metalowy guzik czyli dzwonek.  Nie musiałem czekać długo bo już po chwili drzwi się otworzyły a nich stanęła jak zwykle piękna Violetta . Pokazała gestem ręki abym wszedł więc to zrobiłem i przywitałem się z nią buziakiem w policzek i przeszliśmy do jej pokoju, jak się nie mylę. Jest bardzo w jej stylu więc to możliwe
*Violetta*
-Potrzebuję rady – usłyszałam , spojrzałam na niego i kiwnęłam głową aby mówił dalej
-Zakochałem się – walnął prosto z mostu, nie owijając w bawełnę. Przyznam szczerze że mnie zaskoczył . Teraz to bym chętnie zamknęła się w pokoju i się wypłakała . Przełknęłam głośno ślinę i przygryzłam wagę żeby się nie rozpłakać.  Uniosłam oczy ku górze aby powstrzymać łzy
-Gratuluję -  wydukałam i odwróciłam się w bok żeby zetrzeć łzy. Spojrzałam na niego i sztucznie się uśmiechnęłam
- Musisz mi pomóc – zaczął
-Nie rozumiem… - Zaśmiałam się lekko aby rozluźnić tą gęstą atmosferę
-Zakochałem się w twojej współlokatorce, ta taka czarnowłosa – wytłumaczył a ja zamarłam . On się zakochał w mojej przyjaciółce i to do tego jeszcze najlepszej. To nie możliwe
-Francesca- oznajmiłam i po raz kolejny tego wieczoru uśmiechnęłam się sztucznie. Tym razem jeszcze bardziej niż poprzednio
-Możesz mi coś o niej opowiedzieć ? Pomóc  zdobyć jej serce?-Czy ja naprawdę muszę to robić? Nie mam na to najmniejszej ochoty , ale Leon mi pomógł tyle razy więc teraz moja kolej. Trudno jeśli to z nią ma być szczęśliwy to ja nie będę stać na drodze do ich szczęścia.
-A więc… Francesca Cauviglia, ma tyle samo lat co ja więc 22. Z tego co wiem to jest singielką – gdy opowiedziałam że jest singielką widziałam ten uśmiech na jego twarzy. Aż serce się kraja na ten widok
-Pochodzi z Włoch, to jest jedna z czterech najważniejszych osób w moim życiu. Taka dziewczyna to naprawdę skarb – zakończyłam swoją jakże ciekawą dla chłopaka siedzącego naprzeciwko mnie „opowieść”
-Dziękuje – powiedział i przytulił mnie. Oddałam jego uścisk. Wtuliłam się jak najmocniej potrafiłam . Być może mam taką szansę ostatni raz w życiu. Po chwili oderwaliśmy się od siebie i pożegnaliśmy.

W końcu zostałam sama. Położyłam się na łóżku i  wtuliłam w poduszkę. Zaczęłam płakać. Leon się zakochał… I to w dodatku w mojej najlepszej przyjaciółce…
O wilku mowa, Fran właśnie weszła do naszego wspólnego pokoju
-Co się stało ? –zapytała, w jej głosie było słychać troskę
-Nic – próbowałam skłamać choć wiedziałam że i tak mi się nie uda. Podniosłam się do pozycji siedzącej, Fran usiadła obok mnie i mocno przytuliła
-Przecież widzę, znam cię zbyt dobrze. Mów o co chodzi – No to czeka nas trunda rozmowa
-Fraaaaan ja nie wiem co się ze mną dzieje, ja nie mogę przestać myśleć o Leonie , ani przez chwile a jak z nim jesteeeem czuję się najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, nigdy niczym się tak nie cieszyłam jak głupim spacerem z nim . Frann co się ze mną dzieje ? – zapytałam pełna rozpaczy ścierając łzy
-Violu ty się zakochałaś w Leonie – wytłumaczyła a ja… spojrzałam na nią poważnie . Pokiwałam przecząco głową i po raz kolejny zaczęłam płakać
-Z tego powodu płaczesz? –zapytała ze śmiechem
-Leon się zakochał – wyznałam i po chwili moja głowa znajdowała się na ramieniu Fran
-No to gratuluje – powiedziała z pełnią szczęścia. Nie dziwie się Leonowi że pokochał właśnie ją. To jest naprawdę najlepsza dziewczyna pod słońcem. Marzennie każdego chłopaka . Tylko jak tu jej teraz powiedzieć że to ona jest tą szczęściarą?
-Francesca on się zakochał w Tobie –wyznałam i schowałam twarz w dłonie
-Coooo?! – krzyknęła , widziałam jej zdziwienie
-Violu to nie możliwe, my się w ogóle nie znamy, otworzyłam mu tylko drzwi a on od razu się zakochał ? Nie możliwe. Weź się nie smuć –Zaczęła mnie pocieszać, naprawdę chciałabym żeby to była prawda…
-Jeśli Leon wybrał Ciebie, a ty chcesz z nim być . To naprawdę nie ma sprawy. Jeśli przez to macie być oboje szczęśliwi to ja nie będę stać na drodze do waszego szczęścia – widziałam ironiczną minę Fran . No tak…nie kupiła tego. Tyle że ja mówie na serio
-Violu ja nie znam Leona, nie mogę z nim być po podoba mi się inny chłopak .A w tą miłość Leona to ja nie wierzę no chyba że do Ciebie. Przecież to widać na kilometr że to ty mu się podobasz. No powiedz mi czy inny chłopak tak ogromnie by się tobą przejmował ? – zaczęłam się śmiać, ja tak samo. Jestem jej wdzięczna za tą rozmowę . Bardzo.

-To ty się mu podobasz a ja nic z tym nie mogę zrobić –wytłumaczyłam i wykrzywiłam usta na kształt uśmiechu 


Witam po raz kolejny. Dwa rozdziały w dwa dni ? Nowość ! Ale dostałam nagły atak weny :P 
Także mam nadzieję że wam  się podoba i widzimy się w kolejnym rozdziale <3
Buźka :***

czwartek, 26 listopada 2015

Rozdział 8 Powiew miłości

Z dedykacją dla wszystkich czytelników <3
 Kilka tygodni później

-No mała zajadaj – mówię wkładając do malutkich usteczek kawałki kanapki z szynką i pomidorem.  Dzisiaj bawię się w mamę , bo Blanca pojechała z Louisem na zakupy do miasta. Całe szczęście że jest sobota, bo akurat w soboty mam wolne. Oł jea !
Co do mojej pracy tooo w
życiu nie pracowało mi się lepiej ! Leon jest najlepszym szefem pod słońcem ! Naprawdę . Spoglądam po chwili na małą , Blanca i Louis są szczęściarzami że mają taki skarb. To jest taka perełka dla każdego. Podbiła nawet serce Leona, zawsze gdy przychodzę do pracy wypytuje mnie o nią, nie raz nawet dostała od niego prezent . To było mega kochane z jego strony.  Sama chciałabym mieć kiedyś takiego szkraba ,ale dopiero w dalekiej przyszłości . Wzięłam Lenkę na ręce i poszłam do pokoju mojej siostry.  Dziecko posadziłam na drewnianym łóżku, a sama podeszłam do komody w której są ubrania dla dziewczynki. Wyciągnęłam ubranka, które odłożyłam na bok i zaczęłam rozbierać małą.  Tą czynność przerwał mi dzwonek do drzwi , miałam już wstawać i iść otworzyć lecz usłyszałam krzyk Fran „Ja otworzę!” . Tak więc powróciłam do poprzedniej czynności. Przebieranie zajęło mi kilka minut. Po jakiś 3 sekundach poczułam że łóżko pode mną ugięło się , energicznie odwróciłam się w lewą stronę nikogo tam nie było więc jak najszybciej odwróciłam się w prawą stronę . Tym razem zobaczyłam tam nikogo innego jak pana Leona Verdas’a siedzącego na łóżku .
-Leoooonn – wydukałam speszona . Ten chłopak to ma wyczucie czasu. Jestem totalnie nie ogarnięta. Wyglądam jak siedem nieszczęść. Jestem ubrana w szare leginsy i różową bardzo, bardzo luźną bluzkę . Włosy natomiast związałam w niechlujnego koka. Nie mam na sobie ani grama makijażu, od zawsze stawiam na naturalność, gdy już się maluję to bardzo delikatnie. Obrzydza mnie tona tapety.
Chocia
ż w tej sytuacji wolałabym mieć na sobie chociaż zwykły tusz do rzęs. 
- Heej – odpowiedział i delikatnie podniósł się z łóżka, okrążył je i siadł zaraz obok Lenki , która zaraz znalazła się na jego kolanach.
-Z góry przepraszam za mój wygląd – pokazałam swój wygląd za pomocą ręki którą przejechałam od dołu go góry.
-Wyglądasz jeszcze piękniej niż zwykle – oznajmił a ja z pięści walnęłam go w ramię . Delikatnie oczywiście
-Napijesz się czegoś –zapytałam z grzeczności . No w końcu dobrze mnie wychowali. Pomyślałam i zaczęłam się śmiać sama z siebie
-Przyszedłem tu w innej sprawie –odpowiedział, a ja zrozumiałam po co tutaj przyszedł
-No to w takim razie zostawiam was samych, miłej zabawy – powiedziałam lekko zła . Szczerze mówiąc to jestem zazdrosna o to że przyszedł tutaj pobawić się z Lenką, miałam ogromną nadzieje że przyszedł dla mnie . Chciałam już wyjść, do czego dużo mi nie brakowało bo byłam już prawie przy progu drzwi . Zatrzymał mnie jednak brunet, który chwycił mnie za ramię
-Poczekaj zazdrośnico – usłyszałam i automatycznie odwróciłam się w stronę twarzy Leona. Gdy staliśmy twarzą w twarz zrobiłam minę, która miała oznajmić że wcale nie jestem zazdrosna i nie wiem o co mu chodzi.
-Pogadamy w pracy, teraz nie marnuj sobie czasu, pobaw się z Lenką, ucieszy się – oznajmiłam bardzo , bardzo wkurzona co Leon zauważył
-To jest sprawa prywatna. Chciałem Cię po prostu o coś zapytać – otworzyłam szerzej oczy , które uniosłam ku górze aby spojrzeć w oczy Leona. No w końcu on ma 180 centymetrów wzrostu a ja tylko 165.
-Możemy spotkać się później i pogadać ? –zapytałam z nadzieją że się zgodzi
-Ok będę wieczorem. Tylko się już nie fochaj – uśmiechnął się w moim kierunku po czym pocałował delikatnie mój policzek  i wyszedł .
A więc mam kilka godzin na przemyślenia….

*Leon*
-Stary jak ją zobaczyłem….ona wygląda jak anioł …- wyobraziłem sobie postać dziewczyny i odpłynąłem do innej krainy
- A Violetta? – usłyszałem pytanie z ust Federico co wyrwało mnie z krainy ciemnowłosej dziewczyny
-Violetta to było tylko zauroczenie , przez chwile myślałem że to coś głębszego, ale teraz wiem że to nie było TO- wytłumaczyłem z jakże anielskim spokojem i zacząłem myśleć znowu o NIEJ
-Leon nie mów mi tutaj jakiś głupot, ty serio myślisz że to zauroczenie?
Nie bądź głupi , przecież ty byś za nią życie oddał . Odkąd ją spotkałeś to nasze rozmowy opierały się tylko i wyłącznie na rozmowie o Violettcie . A teraz co ? Poszedłeś do niej i jej koleżanka otworzyła Ci drzwi i ty nagle nie wiadomo skąd poczułeś powiew miłości . Nie bądź głupi ! Dobrze Ci radzę bo wystarczy jeden mały błąd i ją stracisz. To jest bardzo wrażliwa osoba, uwierz mi bardzo dobrze ją znam. – Myślałem że mój przyjaciel nigdy nie skończy swojego monologu, lecz  w końcu po kilku minutach skończył za co byłem Bogu bardzo wdzięczny
-Fede, uwierz mi wiem co robię –poklepałem przyjaciela po plecach i wyszłem na zewnątrz. Robi się późno a jestem jeszcze umówiony z Violettą


No hejo, hejo w nowym rozdziale . Jak widzicie ta piękna znajomość zaczyna się komplikować . Violetta zaczyna coś czuć , a Leon sądzi że znalazł miłość. Nie wyniknie z tego nic dobrego mówię wam ;) W kolejnym( albo jeszcze następnym, to się zobaczy xd) rozdziale ich znajomość zakończy się tak nagle, pryśnie jak bańka mydlana . Także czekajcie uważnie i spodziewajcie się zawrotu akcji ;D

Buziaki :*

sobota, 21 listopada 2015

Rozdział 7 Bluza



Ze specjalną dedykacją dla : My_life_is_my_ life.
Dziękuje za wszystkie miłe słowa <3
Pozdrawiam :**





Przekręciłam kluczyk w drewnianych drzwiach i weszłam do środka naszego mieszkania, a dokładniej do małego przed pokoju. Ściągnęłam buty, które następnie zaraz włożyłam do szafy. Szukałam chwilę moich kapci niestety jak pech ich nie znalazłam. Trudno , może są u mnie w pokoju –pomyślałam i poszłam w kierunku salonu, ponieważ to z tamtąd dobiegały odgłosy rozmowy i śmiechu.
Weszłam uśmiechnięta do salonu i pierwsze kogo zobaczyłam to Blanca siedząca na kanapie i pijąca herbatę w jej ulubionym kubku, dostała go rok temu pod choinkę od Louisa.
Spojrzałam w moje prawo i zobaczyłam Lenke bawiącą się z …..właśnie…z kim ? Nie mam pojęcia! Po kilku sekundach tajemnicza osoba odwróciła się  w moim kierunku. Nie wiem czy mnie oczy mylą czy to naprawdę ona !
-Francesca ! –krzyknęłam szczęśliwa. Rzuciłam się jej na szyje, zaczęłam się przytulać jak najmocniej potrafię. Po chwili z moich oczów zaczęły wypływać pojedyncze łzy, co zauważyła Francesca
-Nie płacz –poprosiła szeptając  a po chwili zaczęła robić to samo, płakać.
-Nie wierzę w to! Wróciłaś – wytłumaczyłam i przytuliłam ją do siebie jeszcze mocniej.
-Wróciłam i tym razem na stałe…
Po jakiś 10 minutach oderwałyśmy się od siebie i usiadłyśmy, żeby pogadać  razem z Blancą, tak jak za starych dobrych czasów. W momencie kiedy my się „witałyśmy” moja siostra położyła Lene do spania . Louis za to jest u swojego przyjaciela więc zostałyśmy same. Możemy spokojnie pogadać
-Violu wydaje mi się czy ty masz na sobie męską bluzę? –zadała pytanie z chytrym uśmiechem rozsiadając się wygodnie na kanapie. Spojrzałam na swój ubiór. Faktycznie. Mam na sobie bluzę Leona. Zapomniałam jej ściągnąć , tak w ogóle to ja zapomniałam że mam ją na sobie
-Emmm….To jest moja bluza…- próbowałam się wykręcić
-Szkoda tylko że kiedyś Leon miał taką samą bluzę – wtrąciła się Blanca, popatrzyłam na nią groźnie
-Przypadek ? Nie sądze – dodała od siebie Fran i również tak samo jak Blanca uśmiechnęła się chytrze. Yyhymm czyli moja siostra o wszystkim ją doinformowała… Fajnie
-Z tego co rozumiem to wynika, że Fran już o wszystkim co związane z Leonem wie? –zadałam pytanie choć doskonale wiem jaka jest odpowiedź, mogłam się spodziewać moja siostra przytaknęła głową 
Uśmiechnęłam się sztucznie w stronę dziewczyn i udając obrażoną założyłam ręce na piersi.


Spoglądam na wyświetlacz mojego ekranu blokady w telefonie 4:17 –myślę. Jest już czwarta rano, a o 8 zaczynam pracę. Nie opłaca mi się już iść spać. Szczerze mówiąc to nie myślałam że aż tyle czasu będziemy tu siedzieć. Cóż zagadałyśmy się, ale w końcu nie widziałam mojej przyjaciółki już kilka lat. Wyjechała za granicę chwile po skończeniu szkoły . To było bardzo trudne rozstanie. Czułam się tak jakbym straciła własną siostrę . Długo rozpaczałam nad jej wyjazdem , po długim , bardzo długim czasie doszłam do wniosku że moja rozpacz niczego nie zmieni i wzięłam się w garść. Dopiero dzisiaj, po tylu latach widzę ją ponownie . Na dodatek zostaje na stałe i będzie mieszkać ze mną w jednym mieszkaniu ! W jednym pokoju co lepsze ! No powiedzcie mi tylko , czego chcieć więcej od życia? No czego?  Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świcie. I mam nadzieję że to się szybko nie zmieni tylko pozostanie w takim stanie na bardzo, bardzo długi czas




Weszłam do firmy i skierowałam się na siedemnaste piętro.  Wyszłam z windy i skierowałam się w stronę lady za którą stała bardzo dobrze znana Amy.  Porozmawiałam z nią chwile, wzięłam od niej pocztę i ruszyłam w kierunku gabinetu w którym będę pracować. Odłożyłam wszystkie teczki, papiery i tego typu rzeczy na biurko , okrążyłam mebel i weszłam do kolejnych drzwi które tym razem znajdowały się w pomieszczeniu w którym przebywam. Podeszłam do nich i delikatnie zapukałam .  Usłyszałam „Proszę” co znaczyło że mogę wejść. Nacisnęłam matową klamkę koloru złotego i popchnęłam drzwi przed siebie przez co znalazłam się w gabinecie mojego teraźniejszego szefa
-Dzień dobry szefie – przywitałam się i położyłam stos poczty przed nim na biurku . Uwidziałam lekki grymas na jego twarzy
-Co tak oficjalnie? Hmmm? –zapytał
-A jak miałam się przywitać ? – udałam zdziwioną jego pytaniem i odpowiedziałam na je- go pytanie swoim pytaniem.
-Wolałbym na przykład żebyś się przywitała ze mną buziakiem w policzek albo przynajmniej przytulasem – zaczął wymieniać pokazując to na swoich palcach . Spojrzałam na niego z głupka
-Miłej pracy- pożyczyłam , zaśmiałam się i wyszłam. Usiadłam na swoim biurowym krześle i zaczęłam pracować , przynajmniej próbowałam po chwili odłożyła m wszystko i usiadłam wygodnie opierając się o skórzane oparcie
-Ciekawie się to wszystko zapowiada –pomyślałam i zaczęłam się lekko śmiać pod nosem. Przymknęłam na chwilę oczy, a co wydarzyło się później nie mam pojęcia….

  
-Halo Violu, Violu – usłyszałam, otworzyłam swoje oczy i ujrzałam nas sobą postać Leona, przetarłam delikatnie ręką swoje oczy i tym razem byłam pewna że to na sto procent on.
-Co się stało? –zapytałam zdziwiona zaistniałą sytuacją
-Zasnęłaś –wytłumaczył z jakże anielskim spokojem. Zorientowałam się co się stało i otworzyłam szeroko swoje gałki oczne, muszę to wszystko wytłumaczyć , tylko jak ja mam usprawiedliwić zaśnięcie w pracy? Mam przynajmniej szczęście że to Leon a nie jego ojciec, bo w innym przypadku miałabym całkowicie przerąbane
-Strasznie Cię przepraszam , ja nie wiem jak to się mogło stać, wczoraj jak wróciłam do domu przyleciała moja przyjaciółka , nie widziałam jej kilka lat i siedziałyśmy do rana rozmawiając iiii…. Po prostu nie wyspałam się … strasznie prz…-nie dokończyłam swoich wyjaśnień ponieważ przerwał mi Leon
-Spokojnie, rozumiem , nie tłumacz się tylko wracaj do domu i wyśpij się bo chce widzieć cię jutro rano  w doskonałej formie –oznajmił a raczej rozkazał i zaczął się śmiać . Przytuliłam się do niego i szepnęłam „dzięki” następnie ubrałam sweter i wyszłam z pomieszczenia , lecz wcześniej coś mnie podkusiło i odwróciłam się w kierunku mojego przyjaciela po czym posłałam mu buziaka. 




Witajcie w nowym rozdziale znowy po tygodniu :D nie do uwierzenia nie sądzicie ? xd Chciałabym was mega przeprosić bo ten rozdział kompletnie spieprzyłam (przepraszam za słownictwo :)) szału z niego nie ma . Nie wyszedł mi, miałam co do niego całkiem inne plany niestety wyszedł jak wyszedł :( jeszcze raz przepraszam.
Mam nadzieję do zobaczenia w kolejnym
Buźka :*

P.S. Czy jest jakaś osoba która chciałaby dedykację w kolejnym rozdziale ???

piątek, 13 listopada 2015

Rozdział 6 DEBIL

Z specjalną dedykacją dla Królik Królik
Dziękuje za każdy komentarz i całe wsparcie <3 
Mam nadzieję że nie zawalę tego rozdziału i Ci się spodoba :))
Buziaki :***


-Wróć tutaj do pracy. Pracuj dla mnie –Poprosił a raczej rozkazał  gdy zamknęliśmy sprawę z papierami i różnymi dokumentami. Podniosłam głowę znad biurka i ogromnie zmęczona spojrzałam na niego. Zdziwiona czy ucieszona? Sama nie wiem!
-Coo? –zapytałam
-Wróć tutaj do pracy. Jesteś tutaj nie zastąpiona, bez Ciebie ta firma nie ma przyszłości –powtórzył. Ale czego on ode mnie oczekuje? Jego ojciec mnie wyrzucił, a ja nie będę prosić go o litość . O nie ! Niech nie myśli że jest pępkiem tego świata !
-Twój ojciec mnie wyrzucił. A ja nie mam zamiaru błagać o litość. Przepraszam- spuściłam swój wzrok i zaczęłam oglądać paznokcie, próbując opanować emocje
-Mojego ojca nie ma – oznajmił, czekając kiedy na niego spojrzę
-Jak to nie ma ? –zmarszczyłam czoło i spojrzałam nie pewnie na niego z pod brwi
-No po prostu, nie ma . Wyjechał . Ma drugą siedzibę firmy tyle że w Mediolanie. Szybko z tamtąd nie wróci, więc firma jest jak na razie pod moją opieką. Proszę Cię…- No i co ja mam teraz zrobić? Zgodzić się? Nie zgodzić? Nie wiedziałam co mam zrobić, Dalej milczałam
-Ja wiem, że podoba Ci się praca w barze, ale proszę ja nie ogarniam tego wszystkiego , jesteś mi potrzebna. Bądź moją bardzo osobistą asystentką – uśmiechnął się zalotnie , zaśmiałam się delikatnie
-Zgodzę się pod jednym warunkiem –urwałam swoją wypowiedź żeby nastał dreszczyk emocji, pokazał mi gestem ręki że mam kontynuować
-Stawiasz mi kawę i to teraz – zaproponowałam swój warunek,  natomiast pokręcił głową z dezaportą i zaczął się śmiać

-Zbieraj się – oznajmił i natychmiastowo podniósł swój całokształt, poklaskałam entuzjastycznie rękami i energicznie podniosłam się z siedzenia. 



Zajęliśmy miejsce przy stoliku przy oknie. Szczerze mówiąc myślałam że pójdziemy do jakiejś restauracji dla bogaczy a tu co? Jesteśmy w normalnej , najnormalniejszej restauracji. Miłe zaskoczenie prawda? Moim zdaniem bardzo !
- Co dla państwa? – usłyszałam głos jakiegoś chłopaka, pomyślałam że to pewnie kelner. Podniosłam swój wzrok do góry, spojrzałam na mężczyznę. Nie myliłam się był to kelner, uśmiechnęłam się delikatnie w jego stronę i wzięłam menu. Przepatrzyłam dokładnie listę dań i postanowiłam wziąć latte machiato  , Leon natomiast zwykłą czarną kawę . Chłopak po zanotowaniu , odszedł lecz jeszcze wcześniej zalotnie się do mnie uśmiechnął .
-Już nigdy tutaj nie przychodzę –zaczął mruczeć Leon coś pod swoim nosem, spojrzałam na niego pytająco
-Nie narzekaj, jest bardzo miło –upomniałam go i zmierzyłam go wzrokiem
-Ten kelnerzyna bezczelnie Cię podrywa!- widziałam jego złość. Udałam zdzwioną o co mu chodzi. W środku bałam się tylko żeby nie wybuchnąć śmiechem.  No tak… Gdyby ktoś widział minę mojego towarzysza ! Hahahah ! Bezcenna. No to teraz… Podrażnimy się z nim troszkę
-No co? Nie narzekaj. On jest przynajmniej przystojny –uśmiechnęłam się zwycięsko , a dopiero po chwili dotarło do mnie to co powiedziałam, zatkałam ręką swoje usta.
-Przepraszam nie miałam tego na myśli, nie o to mi chodziło-zaczęłam się tłumaczyć i robić każdy maślany wzrok jaki potrafię
-Ej,ej! Violetta spokojnie, przecież wiem że nie chciałaś tego powiedzieć . No bo w końcu to nie możliwe żebyś widziała kogoś przystojniejszego ode mnie. –Pokiwał twierdząco głową na znak tego że się zgadza ze swoimi słowami i że ma rację. Przekręciłam oczami i pomyślałam DEBIL 



Postanowiliśmy wybrać się na jakiś spacer w celu dotlenienia się , znaczy tylko ja idę w takim celu bo Leon jest tutaj całkiem po co innego, jak to powiedział „W parku są najlepsze dupy i tam się je najlepiej wyrywa. Spacerujemy długimi alejkami .
Kocham spacery, a zwłaszcza jesienią lub zimą wtedy jest naprawdę pięknie. Dzisiaj w parku jest dość dużo ludzi jak na tak późną porę w końcu jest już dużo po godzinie 21. Większość tych osób to zakochane pary albo udające takie. Jedni się całują, drudzy rozmawiają, trzeci śmieją niektórzy zaś się kłócą.
-I Jak spodobała Ci się jakaś ? Masz duży wybór –zapytałam po jakimś czasie naszego jakże już długiego spaceru .
-Żebyś ty wiedziała jak ! Zresztą znalazłem taką  ślicznote kilka dni temu. Tyle że ona jeszcze nie jest moja , ale nie długo będzie –wytłumaczył mi bardzo , bardzo tajemniczym  głosem. W tym momencie usłyszałam dźwięk mojej ulubionej piosenki  „El perdón” . Zaczęłam nerwowo szukać mojego telefonu w jasno brązowej, beżowej można powiedzieć torebce. Po kilku sekundach znalazłam „zgubę” spojrzałam na wyświetlacz „Blanca” na moich ustach od razu pojawił się delikatny uśmiech
-Hej –przywitałam się radośnie
-…..
-Jestem z Leonem w parku-odpowiedziałam na pytanie  mojej siostry i spojrzałam na Leona , który stał i bacznie przysłuchiwał się mojej rozmowie
-……
-Okej, papa-pożegnałam się i spojrzałam na Leona, zaczęłam go „skanować „ moim wzrokiem
-Podsłuchiwacz ! –stwierdziłam ze śmiechem i zaczęłam udawać obrażoną , szłam przed siebie nie zważając na to że jest tutaj ze mną.
-Gdzie idziesz? –zapytał gdy mnie dobiegł, spojrzałam na niego szybko i odwróciłam głowę w poprzednim kierunku czyli teren przede mną
-Do domu, późno już jest-wytłumaczyłam i zatrzymałam się. Spojrzałam na chłopaka stojącego naprzeciw mnie z uśmiechem
-Gniewasz się?-zapytał . Czemu tak myśli? A no tak…zachciało mi się bawić w obrażoną no ale coż… ja mam różne pomysły, czasami trochę dziwne ale fajniejsze
-Nie –odpowiedziałam z uśmiechem spojrzałam na niego, a dokładniej w głęboko w jego oczy
-Dziękuje za dzisiaj, naprawdę –dalej nie odrywałam spojrzenia, pogłębiałam je wręcz
-Nie ma za co-odpowiedział i ściągnął swoją kurtkę, która po chwili znalazła się na moich plecach, spojrzałam zdziwiona
-Weź ją, jest zimno. Będziesz chora –wytłumaczył a ja przytuliłam się do niego, jak najmocniej potrafiłam

-Mam nadzieję że uda ci się zdobyć tą dziewczynę o której mówiłeś, bo zasługujesz na kogoś fajnego. Do zobaczenia jutro w pracy szefie – pomachałam ręką i odwróciłam się w kierunku alejki, która prowadzi do mojego mieszkania. Nie szłam długo sama bo obok mnie zaraz pojawił się Leon od którego usłyszałam „Odwiozę Cię”




Witam, witam ! Mam rozdział i to po tygodniu ! Dziwne co nie ? xD
Jak widzicie Leon znalazł jakąś laskę, domyślacie się kto to może być? Piszcie swoje podejrzenia w komentarzach.  Co do nich ...to proszę abyście komentowali ponieważ rozdział ma 300 wyświetleń a 2 komentarze :( Nie wiecie ile komentarz znaczy dla blogera ;/
To chyba na tyle w dzisiejszej notce , mam nadzieję że wam się spodobało i widzimy się w kolejnym rozdziale ;) 
Buźka :***


sobota, 7 listopada 2015

Rozdział 5 Papiery

-Hej-mówię witając się buziakiem w policzek. Następnie siadam na neonowo różowym krzesełku. Spoglądam z uśmiechem na osobę stojącą przede mną.
-Napijesz się czegoś ?-pyta po chwili odstawiając zieloną tackę na blat stolika
-Nie po to tu przyszłam , możemy porozmawiać?-zaczęłam nerwowo bawić się swoją bransoletką. Spojrzałam proszącym wzrokiem, co widocznie pomogło bo usiadł naprzeciwko mnie
-A więc…co cię do mnie sprowadza?-położył swoje ręce na stoliku co dawało mi do zrozumienia że mnie słucha i mam mówić
-Wiesz może co z Leonem ?-zapytałam nie pewnie
-Stało się coś? Dlaczego pytasz?- ja go pytam! A ten odpowiada mi pytaniem na pytanie !
-Nic się nie stało, po prostu…po prostu nie oddzywa się do mnie od kilku dni, nie daje znaku życia. Nie wiem czy coś się stało czy o co chodzi-wytłumaczyłam mając nadzieję że tym razem uzyskam odpowiedź  
-Jeśli o to chodzi to Leon ugrzązł po uszy w robocie, więc spokojnie-zapewnił mnie a ja tylko spojrzałam na niego przymarszczając brwi
-Ale przecież 24 na dobę tam nie siedzi więc mógłby się odezwać przed albo po pracy-zaczęłam lekko podenerwowana
-Ty nic nie rozumiesz-powiedział obojętnie                                                              
-A co mam rozumieć ? Wytłumacz mi.! –powiedziałam nieco głośniej, mając dość całej tej durnej rozmowy, z której nic nie rozumiem. Zaczęłam nerwowo postukiwać palcami
-Leon codziennie siedzi codziennie w pracy do nocy jak nie do rana . Odwala ponad stan swojej pracy a na dodatek pracuje nad tym czym ty  się dawniej zajmowałaś, jego ojciec nie znalazł nikogo na twoje miejsce więc całą pracę przejmuje Leon –teraz już wszystko zrozumiałam , przeszła mi cała złość na Leona za to że się nie oddzywał wręcz przeciwnie, zrobiło mi się go ogromnie szkoda .
Energicznie wstałam z miejsca na którym siedziałam, pochyliłam się nad Zackiem, przytuliłam go delikatnie i szepnęłam „Dzięki” następnie pobiegłam w kierunku wyjścia.

-Muszę dotrzeć jak najszybciej do firmy –pomyślałam 

Wychodzę szybkim krokiem z windy i spoglądam na pomieszczenie w którym się znajduję „Recepcja” nic się tutaj nie zmieniło … Violetta ! przecież byłaś tutaj nie cały miesiąc temu , to faktycznie bardzo dziwne, że wszystko wygląda tak samo –karcę samą siebie w myślach
Kieruję się w bardzo dobrze znanym mi kierunku, w końcu przebywałam tutaj szmat czasu.  Otwieram drewnianą konstrukcję, dzięki czemu dostaję się do mojego celu. Rozglądam się po pomieszczeniu, gdzie już po chwili moim oczom ukazuje się pracujący szatyn, nie zauważa mnie.
-Przeszkadzam ? –pytam po chwili czekania aż Leon sam mnie zauważy
-Violetta, co ty tutaj robisz? –w jego głosie można było wyczuć złość ? Przyszłam tutaj specjalnie aby pogadać , pomóc mu a on? Nawet się nie przywita
-Widzę że nie cieszysz się z mojego widoku, także nie przeszkadzam. Cześć –rzucam chłodno i odwróciłam się w kierunku wyjścia , w planach miałam otworzyć drzwi lecz przeszkodził mi w tym protest dwudziestoparolatka . Odwróciłam się po raz kolejny w jego stronę
-Poczekaj , nie chciałem aby to tak zabrzmiało. Po prostu nie chciałem abyś potem miała problemy ze swoim chłopakiem-wytłumaczył swoje zachowanie. Moja pierwsza myśl „o Jakim on kurwa znowu chłopaku mówi?!”
-O jakim ty do jasnej ciasnej chłopaku mówisz?-zapytałam zakładając ręce na wysokości piersi
-Dzwoniłem ostatnio, ale nie mogłaś rozmawiać bo jak to powiedziałaś nie byłaś sama –zrobił cudzysłów z palców i wstał z mojego dawnego krzesła biurowego , stanął na odległość kilku metrów przede mną .
-Jadłam kolację z moją siostrą i jej mężem to tak dla wyjaśnienia, a teraz proszę możemy skończyć ten temat ? –zadałam pytanie mając nadzieję że się zgodzi. Widziałam zakłopotanie na jego twarzy. No w sumie…co się dziwić myślał że byłam wieczorem z chłopakiem, a tak naprawdę była to moja siostra i mój szwagier
-A więc co cię do mnie sprowadza? –zapytał z ogromnym uśmiechem. Nie wiarygodne ! Jeszcze przed chwilą był na mnie zły a teraz jest szczęśliwy jak gdyby nigdy nic. Ten człowiek zmienia nastrój niż ja podczas okresu !
-Zack mi o wszystkim powiedział , wiem też że musisz odwalać moją pracę-wytłumaczyłam mając wyrzuty sumienia. Szatyn chyba zauważył moje zmartwienie
-Ej,ej! Nie przejmuj się, to moja praca –próbował mnie pocieszyć swoim słynnym uśmiechem
-To nie jest twoja praca, ty zajmowałeś się całkiem innym…
-Jest Ok, naprawdę…problem tylko w tym że kompletnie nie rozumiem o co w tym wszystkim chodzi – wytłumaczył i wybuchł śmiechem, spojrzałam na niego śmiał się ze swoich słów , ja chcąc czy nie chcąc zrobiłam to samo
-Pokaż to, pomogę ci – zaproponowałam, spojrzał na mnie a na jego ustach zaczął pojawiać się coraz szerszy uśmiech. Przytulił mnie energicznie, szepnął „dziękuję”
-Nie ma za co –odpowiedziałam i zaczęłam się śmiać z jego reakcji na moją pomoc
-Mam prośbę –oderwał się natychmiastowo ode mnie
-Słucham- w pomieszczeniu rozebrzmiał się tajemniczy ton mojego głosu
- Nie chcę abyśmy byli nadal tylko zwykłymi znajomymi , nie chcę . Proszę zostańmy przyjaciółmi –zaproponował z uśmiechem i wyraźną nadzieją w głosie
-Przyjaciele ?-zapytał wystawiając ku mnie malutki palec
-Przyjaciele –odpowiedziałam i uścisnęłam jego palec swoim małym palcem. Następnie przytuliliśmy się do siebie . „Jejku jak on pięknie pachnie” –pomyślałam
-Chodź pomogę CI, przyjacielu- zaciągnęłam go do biurka i posadziłam na fotelu, następnie przysunęłam sobie drugie krzesło z biurka naprzeciwko, na którym usiadłam. Następnie wzięłam stertę papierów, które zaczęłam wypełniać i wyjaśniać Leonowi o co w tym wszystkim chodzi
-A więc patrz, musisz…-zaczęłam

Witajcie w dzisiejszym rozdziale, jak widzicie w tym akurat Leonetka się spotkała iiii...zostali amigami ! Gratulejszyn dla nich :D Dzisiaj tak krótko :))) Także do następnego ;)
Buźka :**