piątek, 24 lipca 2015

Rozdział 36 Zły sen

Spacerujemy właśnie z Lenką po parku, bo to tu właśnie tutaj chciała iść. Uwielbiam tu przychodzić a szczególnie tą porą roku czyli jesienią. Jest tutaj przepięknie  na alejkach jest mnóstwo kolorowych liści. Uwielbiam ten widok. Spacerowałam tak i podziwiałam widoki lecz usłyszałam pytanie od Lenki
-Violu…mogę cie o coś spytać?-zapytała niepewnie. Zmartwiłam się, nigdy nie widziałam jej takiej smutnej i spokojnej. Przecież to wulkan tryskający energią
-Pewnie kochanie, co się dzieje? –zapytałam zmartwiona kucając przed nią aby ją lepiej widzieć
-Violu lubis mnie?-zapytała, a mnie zatkało.. jak mogła pomyśleć że jest inaczej ?
-Skarbie przecież ja cię kocham tak bardzo, bardzo mocno –zaśmiałam się i mocno ją do siebie przytuliłam
-Myślałam że nie…bo ostatnio baldzo zadko przychodziłaś-wytłumaczyła i automatycznie posmutniała
-Tak… to prawda rzadko przychodziłam bo miałam trochę zamieszania w życiu. Wiele się w nim działo, ale teraz wszystko jest już poukładane i Nikola jest większa więc nie będzie już żadnego problemu i będę przychodzić jak najczęściej będę mogła-jeszcze raz ją do siebie i pocałowałam w policzek
-Mała idziemy na plac zabaw?-zaproponowałam a na usta Lenki wkradł się wielki uśmiech, energicznie pokiwała twierdząco głową, chwyciła mnie za rękę i zaczęłyśmy biec przed siebie. Było przy tym wiele upadków i śmiechu


-Wróciłyśmy!-krzyknęłam zamykając drzwi wejściowe. Pomogłam Lence się rozebrać a następnie sama to zrobiłam. Weszłam do salonu gdzie wszyscy siedzieli. Ja natomiast z lekkim śmiechem podeszłam do Leona i wzięłam od niego Nikolę, która chyba przed chwilą się obudziła i płakała, a Leon nie mógł jej uspokoić. Delikatnie wzięłam ją na ręce, przytuliłam i delikatnie pocałowałam w jej malutką i pachnącą główkę
-Violu, mogłabyś mi pomóc?-odwróciłam głowę w kierunku mamy Leona i z uśmiechem twierdząco pokiwałam głową. Skierowałyśmy się (ja razem z Nikolą) do kuchni




-Tak naprawdę chciałam porozmawiać- wyznała po chwili gdy ja wsadzałam moją córeczkę do specjalnego krzesełka dla niej
-O czym? Coś się stało ? –zapytałam trochę zmartwiona siadając przy wyspie kuchennej, kobieta po chwili zrobiła to samo
-Chodzi o Leona…-zaczęła, a gdy ja usłyszałam że chodzi o mojego chłopaka strasznie się wystraszyłam. O co może chodzić?
-Słyszałam jego rozmowę z ojcem… mówił tam że (...)…-Kobieta opowiedziała mi chyba całą rozmowę  a w jej trakcie jak i teraz spływały dziesiątki łez
-Jak on mógł tak pomyśleć?-zapytałam z wielkim bólem serca
-Przecież ja kocham Niki. I za nic na świecie bym jej nie oddała….przecież ja mu już to kiedyś tłumaczyłam-wyznałam. Teraz już nie powstrzymywałam łez dałam im spływać
-Violu nie płacz-poprosiła mnie rodzicielka Leona, podeszła do mnie i mocno przytulił. Właśnie tego potrzebowałam… matki… której nie miałam.  „Mama” spojrzała za mnie i przez chwilę wpatrywała się w tamten punkt, więc ja też tam spojrzałam. Zobaczyłam tam Leona stojącego w drzwiach
-To ja może wezmę małą, a wy sobie porozmawiajcie – Powiedziała i wyjęłam małą ze specjalnego krzesełka, po czym wyszła. Leon natomiast wszedł do kuchni powolnym i niepewnym krokiem. Spojrzeliśmy na siebie . Przez kilka minut pomiędzy nami panowała cisza, którą postanowił przerwać Leon
-Violetta…. ja przepraszam-zaczął
-Ja…ja …miałem wątpliwości…

-Jakie wątpliwości?! Czy mnie kochasz?! Czy może dobrze zrobię loda?!-Zaczęłam krzyczeć. Nie obchodziło mnie że ktoś to słyszy. Nie wiem co mi się stało, wpadłam w jakąś euforię. Gdyby nie Leon który chwycił mnie za nadgarstek nie wiem co bym zrobiła
-Violetta ja Cię kocham…Tylko się bałem że masz mi za złe, że jest teraz z nami Nikola. Ale…teraz gdy usłyszałem waszą rozmowę z mamą, one zniknęły. Przepraszam…-wytłumaczył a ja się do niego mocno przytuliłam
-Pamiętaj kocham Was i nic tego nie zmieni-wyszeptałam mu do ucha i delikatnie pocałowałam w usta. Chwilę potem jeszcze raz się do niego przytuliłam



Obudziłam się rano bardzo wcześnie, spojrzałam na zegarek stojący na stoliczku nocnym, była trzecia w nocy. Odkąd otworzyłam oczy czułam jakiś dziwny zapach, siedziałam tak kilka minut i zastanawiałam się co to może być. Po chwili wpadło mi do głowy…Violetta przecież to DYM!!! Pomyślałam że to może ja czegoś nie wyłączyłam w kuchni i coś się spaliło więc wyszłam na korytarz. Zobaczyłam że dym wydostaje się z pokoju mojej córeczki. Jak najszybciej wróciłam do sypialni i zaczęłam budzić Leona zalana łzami. On po chwili się obudził
-Kochanie co się stało? Miałaś zły sen? –zapytał zaspany przecierając oczy
-Pali się w pokoju Nikoli-wyszeptałam załamana a on bez słowa jak najszybciej podniósł się z łóżka i pobiegł w kierunku różowego, małego pokoiku.

Ja zrobiłam to samo ,wbiegliśmy do pomieszczenia. Było w nim pełno dymu, nie było w nim nic widać. Zaczęłam strasznie kaszleć, Leon tak samo. Weszliśmy w głąb pokoju, gdzie było słychać płacz. Moja biedna księżniczka-pomyślałam, a  z moich oczów poleciało kilka łez. Leon podbiegł do łóżeczka i wyciągnął naszą córeczkę, po czym mocno do siebie przytulił i pocałował w jej malutką główkę. Ja zaczęłam jeszcze bardziej płakać…przecież mogło się jej coś stać…
-Violu coś szybko-powiedział a raczej rozkazał mi Leon. Chwycił mnie za rękę i zaczęliśmy uciekać w trójkę do drzwi, aby stąd jak najszybciej wyjść

-*-
-Violu proszę nie płacz już- proszę choć to i tak na nic…Siedzimy tutaj już 2 godziny. Ona płacze, ja ją pocieszam, a Nikola śpi. Od pożaru minęło kilka godzin, nasz dom spłonął cały w płomieniach…policjanci nie wiedzą co wywołało pożar. Przez najbliższy czas zamieszkamy u moich rodziców. Jesteśmy im bardzo wdzięczni za tak wielką pomoc.   Jest tylko jeden problem…nie mam pojęcia co zrobić aby Violetta się uśmiechnęła, chociaż bardzo dobrze ją rozumiem. Sam najchętniej  bym się rozpłakał. Gdyby Violetta się nie obudziła….nie mam pojęcia co by było . Pewnie spłonęlibyśmy razem z naszym domem.

Kilka tygodni później

Obudziłam się dzisiaj dosyć późno jak na mnie. Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie, który wskazywał godzinę 11:15. Przewróciłam się na bok z nadzieją przytulenia się do mojego ukochanego lecz jego tam nie było. Pewnie już wstał, przecież z niego ranny ptaszek. Gdyby nie on po tym wydarzeniu z przed kilku tygodni na pewno wpadłabym w jakąś depresję. Na szczęście mam jego i pomógł mi normalnie funkcjonować. Leżałam tak jeszcze chwilkę gdy usłyszałam otwierające się drzwi, podniosłam się do pozycji siedzącej i zobaczyłam stojącego w drzwiach Leona z tacką ze śniadaniem.Podszedł do mnie i usiadł na łóżku, ja przywitałam się z nim uśmiechem
-Dzień dobry-powiedział i delikatnie mnie pocałował w usta
-To dla Ciebie-dodał po pocałunku i podsunął do mnie jasnobrązową tackę ze śniadaniem 
Ja podziękowałam mu szczerym uśmiechem od ucha do ucha
-Zjesz ze mną? Proszę-zapytałam i wskazałam palcem na tackę. Pewnie by się nie zgodził więc zrobiłam maślane oczka, a wiedziałam że im się nie oprze. Miałam rację wziął jednego tosta do ręki i posmarował go masłem, położył truskawkę i włożył do swoich ust. Tak się cieszę że mam go znowu przy sobie. Nie wiem czym sobie na niego zasłużyłam. Postanowiłam się do niego przytulić więc tak zrobiłam, on się na mnie zdziwiony popatrzył i uśmiechnął, po czym jeszcze mocniej we mnie wtulił.



Witajcie kochani <333 w pierwszym rozdziale po miom powrocie. Nawet nie wiecie jak czekałam na ten moment kiedy go dodam :D wieleeee z was się zastanawiało co to za katastrofa były propozycje że ktoś z rodziny umrze albo Nikola będzie ciężko chora...Ale jak widzicie nic z waszych przypuszczań :P chodziło o pożar domu Leonetty :)  Pożar wybuchł o 3 w nocy wiecie dlaczego? Jak byłam na wakacjach chłopaki kazali mi oglądać z nimi EGZORCYZMY EMILY ROSE :p a tam właśnie o 3 w nocy opętywał szatan i tak jakoś połączyłam to z rozdziałem :)
 Rozdział zostawiam waszej opinii i do zobaczenia w kolejnym :P 
Buźka kochani <333 

wtorek, 21 lipca 2015

Monika powraca !




...Kochani w końcu mogę powiedzieć że wracam :) To znaczy nie że mi się nie podobało, ale MEGA tęskniłam. Tęskniłam za blogiem, za przyjaciółmi i za WAMI 


Na miejsce dojechałam w zeszły poniedziałek po południu, jeju pamiętam to uczucie kiedy zobaczyłam dom w którym będę przez najbliższy tydzień mieszkać. Ogromna radość oraz także wielkie zmęczenie.. Jechałam samochodem od niedzieli godziny 12/13 do poniedziałku godziny 14/15
Pierwsze co zrobiłam to wleciałam szybko do domku z moimi bagażami,rzuciłam na łóżko i jak najszybciej potrafiłam pobiegłam nad morze. (Dobrze że jest tylko około 250 metrów bo latam tam co godzinę/dwie codziennie :P )Wieczorami chodziłam do kuzynów na film, a później sami szliśmy na miasto (pół godziny drogi. Chociaż myśmy szli około godziny) w ogóle nie znając terenu :P. W niedzielę poszliśmy na miasto na obiad a później na zakup pamiątek.








Tak mijały mi dni :) Przez te kilka dni bardzo polubiłam się z Weroniką. Bardzo dobrze się dogadujemy :) co mnie bardzo cieszy :D :D
Dzisiaj jest już wtorek i muszę się spakować, bo jutro rano wyjeżdżam, w czwartek będę już w domu więc w niedziele możecie się spodziewać rozdziału :D Z wielką niechęcią wyjadę. Przy pakowaniu,albo opuszczaniu domu,wsiadaniu do samochodu i jego odpaleniu będzie pewnie kilka łez...


Ale wiecie co Wam powiem? Jest we mnie płomyk szczęścia że stąd wyjeżdżam i wracam do Polski. Może ktoś z was wie, może nie. Ale w podajże w zeszły wtorek była konferencja(nie pamiętam dokładnej nazwy) w Grecji, gdzie prawdopodobnie zadecydowali o dalszym losie tego kraju. Właśnie w tamten w wtorek na ulicach napotkałam kilka samochodów wojskowych wraz z żołnierzami siedzącymi na baczność z bronią w ręku. Ciarki mnie przeszły to było straszne. Tak samo mam gdy widzę bardzo nisko krążące helikoptery wojskowe, które latają już od paru dni. Tak samo przeraża mnie widok kolejek przy KAŻDYM bankomacie… Naprawdę nie rozumiem jak można zaprzepaścić tak piękny kraj jakim jest Grecja. Jest tu morze, góry, cytryny, pomarańcze…dosłownie czego kto zapragnie.


Także wracam wypoczęta, szczęśliwa z tysiącami nowych pomysłów. Tak leżałam sobie ostatnio na materacu na morzu i myślałam nad rozdziałami i wpadł mi pomysł jak opisać tą katastrofę,która wydarzy się w przyszłym rozdziale :P 


TAKŻE WRACAM !!!!
 (Jeśli chcecie mam więcej zdjęć więc mogę zaktualizować post) :P

piątek, 10 lipca 2015

Pożegnanie... :(

Kochani.....

 Dzisiaj chciałabym się z wami pożegnać...nie chodzi mi o kompletne pożegnanie...tylko o pożegnanie na czas dwóch tygodni. Więc niestety musicie mnie jeszcze znieść przez najbliższy czas :P
Piszę ten post bo chce wam powiedzieć że wyjeżdżam dokładnie w niedzielę rano na prawie dwutygodniowe wakacje :) Niestety na miejscu będę w poniedziałek po południu...Niestety nie biorę telefonu...bo chyba sami rozumiecie..chodzi o pieniądze na koncie :P ale nie martwcie się :D biorę laptopa, WI-Fi też tam jest(podobno...przynajmniej tak pisało na stronce internetowej) :D Gdy tylko będę mieć czas wejdę na aska i jeśli chcecie ze mną porozmawiać to śmiało. :D Zapraszam 
 http://ask.fm/Monikanowakcover 

Gdy znajdę większą ilość czasu na pewno postaram się napisać i opublikować go na blogu :) Ale jest to mało prawdopodobne ponieważ muszę też porozmawiać z moją przyjaciółką i znajomymi. 
Trochę czasu odpadnie mi również dlatego ponieważ jedzie z nami taka Weronika w moim wieku..więc..:D 
Ale nie martwcie się postaram się wrócić :P I tak jak powiedziałam będę wieczorami na asku :) Więc śmiało możecie pisać może opowiem wam coś o rozdziale :D 

Będe MEGA tęsknić za moimi przyjaciółmi, znajomymi i oczywiście za Wami 
Mam nadzieję że nie zapomnicie o mnie i również spędzicie miło te wakacje 
Zostaje mi tylko się z Wami pożegnać :( (płakać mi się chce i to B A R D Z O) 
No więc życze miłych wakacji i mam nadzieję że będziemy w kontakcie i napiszecie do mnie :)
Kocham Was <3333333333333333333

JUŻ TĘSKNIĘ :(((( 

czwartek, 9 lipca 2015

Rozdział 35 Castillo:1 Verdas:0

 Dedykacja dla  Julia Anna
Kochana gdyby nie Ty te rozdziały byłyby całkiem inne <3

Właśnie stoję przed lustrem i jeszcze raz sprawdzam mój wygląd.
Cholernie się denerwuję,tak jak przed pierwszą randką, a może i jeszcze bardziej.
Stałam jeszcze tak chwilę w między czasie poprawiając mój  makijaż, gdy usłyszałam pukanie do drzwi powiedziałam ciche"proszę" i już po kilku sekundach Francesca była w mojej sypialni
-Twój książę już na ciebie czeka-oznajmiła z uśmiechem, a ja trochę posmutniałam. Mina Fran gdy mnie zobaczyła była bezcenna
-Ej Viola co jest? Myślałam że jesteś szczęśliwa-oznajmiła patrząc na mnie zdziwiona
-Ja jestem bardzo szczęśliwa, ale...boję się,strasznie się denerwuję,chyba nawet bardziej niż przed naszą pierwszą randka.. że znowu coś nie wypali, że się rozstaniemy i znowu zostanę sama..-wyznałam siadając na łóżku, a w moich oczach pojawiły się łzy
-Violu..nie masz się czym martwić..wiesz jaki jest Leon. On nigdy cię nie zostawi. Po tym rozstaniu wasza miłość jest jeszcze większa. A..dzisiejsze spotkanie potraktuj jako drugą pierwszą randkę-zaproponowała ze śmiechem
-Dzisiaj wasza  historia zaczyna się na nowo-dodała po chwili a ja rzuciłam się na nią z wielkim przytulasem


-I jak gotowa?-zapytał szatyn gdy zobaczył mnie na schodach


-Tak, tylko strasznie się denerwuję-wyznałam z lekkim i nie pewnym uśmiechem
-Kochanie…-zaczął podchodząc do mnie  delikatnie ujął moje dłonie
-Ja również się denerwuję.. ale wiem że nie ma czym, bo wiem że mam Ciebie. Po naszym rozstaniu nasza miłość jest jeszcze silniejsza. Wszystko będzie dobrze ...uwierz mi- Dodał. Ja nic nie odpowiedziałam tylko delikatnie musknęłam jego usta


-A teraz pozwól że pan Verdas otworzy wino-powiedział. Udając jakiegoś gentelmena wstał za stołu, poprawił czarną ,skórzaną marynarkę wziął się za otwieranie czerwonego trunku. Ponad 5 minut męczył się z jego otworzeniem. Robiąc przy tym śmieszne miny.W końcu po wielu próbach korek wystrzelił a wino wylało się na moją białą sukienkę, przepraszam teraz już czerwono-białą
-Leon!!!Moja sukienka!!!-krzyknęłam. Widząc zakłopotanie mojego chłopaka który aż zaniemówił(co zdarza się rzadko) chciało mi się śmiać
-Przecież żartuję –wytłumaczyłam ze śmiechem wstając od stołu
-Ja naprawdę przepraszam-zaczął się tłumaczyć lecz mu przerwałam
-Leon spokojnie ..przecież nic się nie stało. Podeszłam do niego i delikatnie pocałowałam niezwykle delikatne wargi. Oderwaliśmy się od siebie po kilku minutach
-Leon...-zaczęłam a on od razu zauważył że coś jest nie tak
-Skarbie co się dzieje?-zapytał z przejęciem
-Moglibyśmy wracać już do domu..? Strasznie martwię się o Nikolę...ja jeszcze nigdy jej nie zostawiłam samej..i st...-nie dokończyłam ponieważ Leon złączył nasze wargi w pocałunku
-Wracamy -powiedział posyłając mi delikatny uśmiech


Rano obudziły mnie przedzierające się przez czerwone rolety promienie słońca. Delikatnie przetarłam swoje oczy i odwróciłam się na drugą stronę w celu zobaczenia mojego księcia.Tak bardzo mi go brakowało. Tego...poczucia bezpieczeństwa,miłości,jego uśmiechu...wszystkiego. Nie mam pojęcia czym ja sobie zasłużyłam na kogoś takiego jak on. Delikatnie się odwróciłam gdzie zobaczyłam uśmiechniętego Leona podpierającego się ręką który mi się przygląda.
-Długo mi się tak przyglądasz?-zapytałam ziewając
-Już nawet nie wolno mi się przyglądnąć najpiękniejszej dziewczynie na świecie i to w dodatku MOJEJ? -zapytał ze śmiechem podkreślając słowo "mojej" . Ja tylko się zaśmiałam
-Kochanie nie miałbyś nic przeciwko jeśli wprowadziłaby się tutaj Fran z Diego? Rozmawiałam z nią wczoraj i mnie o to zapytała
-Violu przecież to twoje mieszkanie, rób z nim co chcesz-trochę posmutniał po swojej odpowiedzi. A więc o to chodzi ! On chce ze mną zamieszkać !
-Leon...wprowadź się do mnie. W końcu jesteśmy razem-zaproponowałam
-Ale to nie takie proste jak kiedyś...teraz jest jeszcze Nikola -nie rozumiem go...
-Dlaczego? Czyli ona Ci przeszkadza? Nie chcesz z nią mieszkać? -zapytałam ze łzami w oczach
-Violu przecież ja ją kocham. Chodzi mi o to że nie wiem czy to jej dobrze zrobi. Jestem dla niej tak jakby obcy-powiedział trochę smutny
-Przepraszam to przez te hormony...musisz to znieść jeszcze przez trzy dni...Proszę wprowadź się tutaj...przecież Nikola Cię kocha zawsze gdy jest szczęśliwa mówi Ta-ta-zaśmiałam się
-Poza tym pomyśl jak będzie fajnie ty,ja,Niki,Fran i Diego-zaproponowałam robiąc maślane oczka
-Kocham Cię-powiedział i mnie pocałował



Stoimy pod drzwiami domu rodziców Leona. Postanowiliśmy się do nich wybrać ponieważ mamy wolne popołudnie, a dawno u nich nie byliśmy. Zadzwoniliśmy dzwonkiem, znaczy ja zadzwoniłam bo Leon trzymał na rękach Nikolę. Tak słodko razem wyglądają……

Po chwili złączyliśmy nasze ręce  a brązowe drzwi się otworzyły. Stała w nich mama Leona, gdy zobaczyła nasze splecione ręce zaczęła krzyczeć na cały dom „Chodźcie tutaj! Szybko! Oni do siebie wrócili!” My tylko się zaśmialiśmy i weszliśmy do środka.
-Kto do siebie wrócił?-zapytał zdziwiony „tata” zbiegając zdyszany  z góry.
Gdy nas zobaczył szybko podbiegł do nas i B A R D Z O mocno nas przytulił szepcząc „Tak cholernie się cieszę”
-Tato nie przy dziecku ! –Upomniał go Leon udając jakiegoś „ważniaka”. My natomiast wybuchliśmy śmiechem i pokręciliśmy przecząco głowami


-Dzieci zostaniecie na obiad?-zapytała nas mama ubijając kotlety w kuchni
-Nie chcemy robić problemu –odpowiedziałam trochę nieśmiało
-Violu jeśli nas zapraszają trzeba korzystać. Tylko pomyśl wyżerka za darmo-„wytłumaczył” mi a ja zadławiłam się ciastkiem które właśnie jadłam i zaczęłam strasznie kaszleć a zarazem się śmiać



-Viola! Niki!-Krzyknęła Lenka gdy nas zobaczyła u mocno się do mnie przytuliła, ja oczywiście oddałam uścisk. Kocham ją jak swoją małą siostrę
-Ej mała ! A z bratem się nie przywitasz ? Tylko z jego dziewczyną i córką? A ja to co? Niewidzialny? –zapytał obrażony ale mała go zignorowała i zadała mi pytanie . Haha!
Castillo:1 Verdas:0
-Viola zabiezesz mnie na spacel ? Plosee-zrobiła swoje maślane oczka
-Lenka daj Violi spokój. Na pewno woli posiedzieć tutaj ze mną. Poza tym pewnie jest zmęczona i nie ma ochoty na spacer.-Jaki on kochany..tak się o mnie troszczy. Ale zdecydowałam że pójdę z trzylatką na spacer. Dobrze mi to zrobi. Poza tym Niki teraz śpi więc teraz jestem wolna.






-Księżniczko ubieraj się ! Idziemy-oznajmiłam a Lenka szybko pobiegła się ubrać, ja ten widok zaśmiałam się. Po chwili odwróciłam głowę w kierunku Leona
-Leon zajmij się małą, gdyby się obudziła kaszka dla niej jest w mojej torebce. Za jakąś godzinę powinnyśmy wrócić. Kocham Cię –pocałowałam go w policzek  i poszłam w kierunku drzwi. Ubrałam się. Gdy Lenka i ja byłyśmy gotowe powiedziałam „Do widzenia” , chwyciłam rączkę Lenki i wyszłyśmy
-*-
-Leon nawet nie wiesz jak się cieszę że do siebie wróciliście-wyznał mój ojciec klepiąc mnie po ramieniu ja się tylko uśmiechnąłem
-Ja też się bardzo cieszę tak bardzo za nią tęskniłem-wyznałem
-Nie spieprz tego po raz kolejny bo nigdzie nie znajdziesz takiej wspaniałej dziewczyny
-Wiem to. Tylko teraz będzie nam trochę trudniej-odpowiedziałem trochę smutniej a mój ojciec zrobił zdziwioną minę
-Chodzi o to…że teraz jest Nikola…Boję się że w końcu Violę to przerośnie..bo ona jest w końcu jeszcze młoda… zniszczyłem jej dzieckiem całe życie-wyznałem a w moich oczach pojawiły się łzy.
-Leon co ty gadasz?! Czyli co gdybyś mógł cofnąć czas nie zrobiłbyś Nikoli ?! Leon co ty mówisz?!-mój tata zaczął krzyczeć, dawno nie widziałem go takiego złego
-Ciszej bo obudzisz małą… wcale nie o to mi chodziło….Nikola i Violetta to moje dwa największe skarby…chodziło mi o to że boję się że Violetta ma mi za złe…że teraz w naszym życiu pojawiła się Niki. Boje się że ją to kiedyś przerośnie-wytłumaczyłem i podparłem głowę rękami
-Leon przecież widzisz jak Viola kocha dzieci…Lenke…a Nikole…nie widzi poza nią świata.. Gdyby miałaby ci to za złe to usunęła by ciąże lub oddała Nikole…ale ona ją kocha nie widziałeś jaka była gdy się urodziła…Stało się…Nikola się urodziła..ale kochacie ją i jesteście wspaniałymi rodzicami. Leon bez obaw-Powiedział i przytulił mnie do siebie ja oddałem uścisk i szepnąłem „dziękuje, potrzebowałem takiej rozmowy”




Witam Was kochani w nowym rozdziale na który musieliście długo czekać..ale na szczęście moja wena wróciła i napisałam rozdział,mam nowe pomysły więc rozdziały będą .....ale kolejny dopiero za dwa tygodnie bo wyjeżdżam na dwutygodniowe wakacje do Grecji. 
W kolejnym rozdziale dalsza część popołudnia u rodziców Leona....i rzecz która zaburzy życie Leonetty, przeżyją oni dużo strachu i wyleją tysiące łez (spokojnie Leonetta będzie razem w kolejnym rozdziale) Dobra za bardzo się rozpisałam. Do następnego :)
Życzę wszystkim wspaniałych wakacji :) <3
Buźka <3 <3 <3