niedziela, 31 maja 2015

Rozdział 34 Znudzi mi się rola tatusia


-No mała zajadaj-mówię z uśmiechem wkładając jej kawałek kanapki do buzi
-Violu a ty mówiłaś że nie sprawdzisz się w roli matki...-powiedziała z wielkim uśmiechem i śmiechem  podpierając głowę o rękę
-Wiesz...są na świecie lepsze matki ode mnie-powiedziałam trochę smutna a nagle do kuchni wszedł Leon
-Nie znam lepszej mamy od ciebie uwierz mi-wyznał i pocałował mnie w policzek,a ja się tylko uśmiechnęłam, nie powiem aż mi się na sercu ciepło zrobiło
-Cześć mała-powiedział i pocałował ją w główkę, strasznie słodko to wyglądało
-Violu możemy porozmawiać?-zapytał po chwili
-No to ja już pójdę, nie będę wam przeszkadzać. Zadzwonię wieczorem. Pa Niki - powiedziała i wyszła. Lecz za długo to jej nieobecność nie trwała bo pochwili weszła,powiedziała jedno zdanie i wyszła
-Mam prośbę...wróćcie do siebie w końcu
My po chwili wybuchliśmy  śmiechem, byłam jej wdzięczna za tą prośbę, bo sama mam taką nadzieję że w końcu znowu wrócimy do siebie
-No to.....o czym chciałeś ze mną porozmawiać?-zaczęłam nie pewnie
-Wiesz....wczoraj w nocy miałem sen...w którym przypomniało mi się to co się działo przed wypadkiem, jak się poznaliśmy, gdy dowiedziałem się o nikoli, nasz pierwszy pocałunek, randkę,,,,dosłownie wszystko
-Naprawdę? Nawet nie wiesz jak się cieszę-powiedziałam i mocno go przytuliłam chciałam go pocałować w policzek, ale się powstrzymałam, niestety on to zauważył
-Violetta...ja..się w tobie zakochałem od nowa gdy nic nie pamiętałem, teraz gdy pamiętam ona jest jeszcze większa i rośnie z każdą chwilą...ja za tobą tęsknię...proszę spróbujmy jeszcze raz.....-powiedział nieśmiało a ja myślałam że popłacze się ze szczęścia. Bez odpowiedzi rzuciłam mu się na szyję i pocałowałam
Nasz długi i namiętny pocałunek przerwał nam śmiech Nikoli
-Co mała się tak śmiejesz? Hmmm? -zapytał śmiejąc się
-Za kilka lat  i Ciebie to czeka -zaczął się śmiać i mnie do siebie przytulił


-Tak mi Ciebie brakowało-mówię. Właśnie leżymy na kanapie i oglądamy jakąś denną komedię bo Nikola przed chwilą właśnie poszła spać
-Mi ciebie też....mam takie pytanie, tylko proszę odpowiedz szczerze... Zawsze mówiłaś że chcesz dziecko dopiero po ślubie...a stało się jak się stało... Cieszysz się z tego?-zapytał a mnie zatkało jego pytanie. Po co on o to pyta? Ma wątpliwości???
-Leon.. to prawda zawsze chciałam mieć dziecko dopiero po ślubie, ale stało się...jest inaczej.Ale cieszę się z tego, nigdy nie oddałabym Nikoli albo zrobiła jej krzywdę bo urodziła się przed ślubem. Nie wyobrażam sobie bez niej życia.-powiedziałam i jeszcze mocniej się w niego wtuliłam
-Obiecaj mi że już zawsze tak będzie i już nigdy nie będziemy osobno-poprosiłam podnosząc głowę w jego kierunku przez co patrzyłam mu teraz w oczy
-Obiecuję-powiedział i pocałował mnie w głowę. Zawsze tak robił...-pomyślałam

 -Co powiesz na wypad nad morze?-przedstawił mi swoja propozycję
-Kiedyś bym się zgodziła ale teraz jest Nikola i nie zostawię jej tak..samej,bo mo..-zaczęłam panikować ale nie dokończyłam bo Leon przerwał mi pocałunkiem
-Kochanie, uspokój się a kto powiedział że pojedziemy bez Nikoli?-zapytał a ja tylko się uśmiechnęłam
-Przepraszam...no ale jeśli chcesz pojechać w trójkę to bardzo chętnie
-Violu nie bój się że znudzi mi się rola tatusia i  was zostawię. Teraz jest nas trójka i już zawsze będzie-powiedział a mi się aż ciepło na sercu zrobiło. Mam najlepszego chłopaka na świecie.
-Kocham Cię-wyznałam i go pocałowałam lecz przerwał nam krzyk Fran. W ogóle skąd ona się tu wzięła?-pomyślałam
-Violu!!!Już wiem!!! Wiem co zrobić żebyście z Leonem do siebie wró....oooo....przepraszam
-Cześć Fran-powiedzieliśmy równocześnie z Leonem po czym się zaśmialiśmy


-Nawet nie wiecie jak się cieszę że do siebie wróciliśmy-powiedziała Fran po wysłuchaniu naszej historii jak to się pogodziliśmy. Nasza rozmowa nie trwała długo bo z góry usłyszałam płacz małej
-Ja do niej pójdę-powiedziałam i wstałam a oni nie protestowali, DZIWNE-pomyślałam


-*-
-Fran mam do ciebie prośbę –zacząłem
-Śmiało mów, pewnie chcesz żebym zajęła się wieczorem Nikolą a ty wtedy mógłbyś wziąć gdzieś Violkę i żebym jej jeszcze nic nie mówiła. Jeśli o to chodzi to oczywiście-powiedziała na jednym wdechu
-Czytasz mi w myślach. Dziękuje-wstałem z kanapy, usiadłem koło Fran i przytuliłem ją całując ją w policzek
-Przecież to nic takiego, i nierób takich gestów bo Viola może być zazdrosna a wtedy może być nie ciekawie bo z niej straszny uparciuch i nie da się jej nic wytłumaczyć- powiedziała i razem się zaśmialiśmy. Po chwili po schodach zeszła Violetta z Nikolą na rękach. Siadła na kanapie przeciwko, małą posadziła na dywanie gdzie miała zabawki lecz jej za bardzo nie interesowały. Ku mojemu i wszystkich zdziwieniu poraczkowała i to….D O M N I E!
-Ta-ta-powiedziała próbując wdrapać się na moje kolana, w moich oczach stanęły łzy. Zawsze marzyłem o takiej córce.Nic nie odpowiedziałem tylko wziąłem małą do mnie na kolana i mocno ją do siebie przytuliłem całując delikatnie w główkę
-Ale pięknie razem wyglądacie –powiedziały razem Viola i Fran a ja tylko się uśmiechnąłem
-Violu dzisiaj wieczorem bądź gotowa, zabieram cię na kolację-oznajmiłem nadal tuląc do siebie Nikolę
-A co z Nik…?-chciała zapytać lecz Fran jej przerwała
-Spokojnie ja się nią zajmę
-Ty to wszystko zaplanowałeś-powiedziała z uśmiechem Viola patrząc na mnie z przymarszczonymi brwiami 

-Tak, a co nie cieszysz się?-zapytałem
-Pewnie że się cieszę, dziękuje-podeszła do mnie i delikatnie mnie pocałowała a mała tak jak rano zaczęła się śmiać, a my po oderwaniu  się od siebie,razem z nią



Witam was kochani w nowym rozdziale, jak widzicie Leonettka znowu razem ale nie cieszcie się za bardzo bo ich życie nie będzie łatwe, i słodkie jak w prawie wszystkich opowiadaniach. Wracam po dwutygodniowej przerwie,której powodem był brak weny...Myślę że jeszcze jakieś 10-15 rozdziałów i kończę tą historię, nie mam na nią pomysłu...ale kto wie może zdarzy się jakiś cud i nadejdzie mi kilka pomysłów. Dobra nie przedłużam....Widzimy się w kolejnym rozdziale mam nadzieję za tydzień w sobotę
Buźka kochani <333



sobota, 16 maja 2015

Rozdział 33 To tylko wymówka


 Violetta,Tydzień później
Wstałam dzisiaj jak na mnie bardzo wcześnie. Jestem taka strasznie szczęśliwa to dzisiaj Leon wychodzi ze szpitala. I zamieszka tutaj w moim domu ze mną i Nikolą! Cieszę się dlatego że będę mu mogła przynajmniej pomóc sobie wszystko przypomnieć. Może w końcu znowu zaczniemy się przyjaźnić...mam taką nadzieje. 
Pewnie każdy pomyśli że to tylko wymówka że będę mu mogła pomóc. Ale ja sama wiem że to prawda. Tak naprawdę będzie mógł mnie od nowa poznać, poznać mnie i Nikolę. Po moich rozmyśleniach postanowiłam w końcu wstać z łóżka. Podeszłam jeszcze do łóżeczka Nikoli i delikatnie pogłaskałam ja po główce. Nie do uwierzenia... taki mały stworek a potrafi wywrócić życie do góry nogami.

 Poszłam do łazienki gdzie wykonałam poranne czynności. Następnie poszłam na dół i skierowałam się do kuchni gdzie wyciągnęłam wszystkie potrzebne rzeczy do zrobienia gofrów. Zrobiłam dwie porcje aby Leon też sie najadł. Zaparzyłam jeszczę kawę.. gdy wszystko było gotowe poszłam do salonu i zaczęłam oglądać jakąs durną telenowelę . Postanowiłam nie jeść śniadania tylko poczekać na Leona bo mógłby się czuć nieswojo jedząc śniadanie w teraz już mu obcym domu. Brawo Violka !!! Kolejna wymówka!! Oglądałam jeszcze chwilę gdy w końcu zadzwonił dzwonek do drzwi. Prawie się zabijając pobiegłam do drzwi. Otworzyłam je a za nimi stali Fede, Diego i ON. Z wielkim uśmiechem zaprosiłam ich do środka lecz Fede i Diego odmówili bo mówili że gdzieś sie śpieszą. Bez żadnego sprzeciwu pożegnałam sie z nimi a oni po chwili wyszli. Po kilku sekundach zostałam z nim sam na sam. Trwała niezręczna cisza którą postanowiłam przerwać
-Może jestes głodny. Przygotowałam wcześniej śniadanie- zaproponowałam nieśmiało
-Szczerze mówiąc to bardzo-powiedział śmiejąc się. Poszlismy do kuchni gdzie zjedliśmy w bardzo miłej atmosferze śniadanie. Śmialiśmy się z tego co opowiadałam o jego dawnym życiu. Gdy skończyliśmy jeść posiłek widziałam że Leona coś dręczy. Po jakiejś chwili w końcu mnie o to zapytał
-Czy mogłabyś mi pokazać naszą córkę?-zapytał nie pewnie. A więc o to chodziło !
-Oczywiście . Wiesz cieszę się że już nie myslisz że chciałam cię wrobić w alimenty, że moje dziecko to tylko wymówka. Nawet nie wiesz jak się bałam że będziesz już tak zawsze myśleć.
-Ja..przepraszam. Nie wiem co wtedy mi się stało...Przeprasza
-Nie masz za co przepraszać. A teraz już chodź-powiedziałam i pociągnęłam go za rękę. Wyszliśmy po schodach, gdy byliśmy już przed moja sypialnią puściłam jego rękę i teraz już osobno weszliśmy do środka. Po chwili podeszłam do łóżeczka, i ostrożnie wyjęłam małą z łóżeczka. Niestety musiałam obudzić moją malutką księżniczkę.
Następnie podałam ją ostrożnie Leonowi na ręce. Przytulił ją do siebie i chwilę obserwował. Po chwili podniósł głowę do góry i z uśmiechem spojrzał na mnie.
-Jest śliczna-powiedział a na moich ustach automatycznie pojawił się uśmiech
-Ta-tta-wyszeptała mała
-Tak kochanie to ja- powiedział z wielkim uśmiechem

-Nie miałabyś nic przeciwko gdybym wziął naszą córkę na spacer i spędził z nią cały dzień?
-Nie powiem zszokował mnie tą propozycją, cieszę się że choć tak naprawdę nic nie pamięta chce spędzić czas z Nikolą. Od razu wiedziałam jaka będzie odpowiedź.
-Pewnie że nie. To także twoje dziecko. Możesz z nią spędzać tyle czasu ile tylko chcesz
-Dzięki..Jeśli tylko chcesz możesz iść z nami. Byłoby mi bardzo miło-zaproponował a mnie od środka zaczęło wypalać z gorąca.
-Z wielką chęcią. Daj mi pół godziny ubiorę Nikolę i siebie i widzimy się za 30 minut na dole-powiedziałam wyciągając z szafki ubrania dla małej
-Ok ale pozwól że ja ubiorę Nikolę a ty idź i zajmij się sobą choć przez chwilę-Odpowiedział a mi zrobiło się bardzo miło że myśli o mnie i chce mi pomóc
-Wiesz..dziękuję
-Chcę ci choć trochę pomóc w jej wychowaniu..bo przez ten rok byłaś cały czas sama bo niestety spotkałaś takiego dupka jak ja który zniszczył ci życie-wyznał a w jego oczach było widać smutek. Żal mi się go aż zrobiło
-Przecież to nie  twoja wina..a poza tym cieszę się ze cię poznałam, wcale nie zniszczyłeś mi życia gdyby nie ty nie miałabym Nikoli, Bez ciebie nie przeżyłabym najpiękniejszych chwil mojego życia. Za które Ci bardzo dziękuje. Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie..-wyznałam i pocałowałam go w policzek. Po czym wy
szłam i skierowałam się kierunku łazienki. Gdzie się wymalowałam,uczesałam i ubrałam. Po jakiś 50 minutach wyszłam. Skierowałam się do pokoju gdzie zastałam zziajanego Leona i Nikolę całą w skowronkach. Chyba dobrze się bawili
-To jest pół godziny? Ile czasu by ci zajęło jeszcze ubrać Niki? -zapytał rozbawiony
-Nie wiem ale musiałam jakoś wyglądać. A poza tym widzę że w ubieraniu poszło ci świetnie. Ciekawie jak ci pójdzie przewijanie-powiedziałam i zaczęłam się śmiać. Byłam ciekawa jak zareaguje
-No wiesz...kiedyś spróbuję, ale jak dla mnie to nic strasznego. A wracając do twojego siedzenia w łazience- powiedział z uśmiechem i podniósł brwi
-No to ci wybaczam widząc takie efekty każdy by wybaczył-powiedział a ja zaczęłam się śmiać
 -No to gdzie idziemy? -zapytał
-Wiesz może odwiedźmy twoich rodziców..obiecałam im i Lence, twojej siostrze że jeśli tylko wyzdrowiejesz to ich odwiedzisz- powiedziałam niepewnie
-Odwiedzisz? A wy to co?
-Wiesz nie wiedziałam że będziesz chciał w ogóle ze mną utrzymywać jakikolwiek kontakt a co dopiero odwiedzać twoich rodziców...Nasze relacje przed twoim wypadkiem..trochę specyficzne
-Wiesz nie ważne co było przedtem żyjmy chwilą,tym co dzieje się teraz. A wracając do twojej propozycji no to z chęcią ich odwiedzę. Choć byłem u nich kilka dni temu

-O Viola i Leon?? Jaka miła wizyta. Wchodźcie dzieci- weszliśmy do środka,gdzie ściągłam mój płacz, następnie rozebrałam Nikolę.  Po jakiś 5 minutach udaliśmy się do salonu gdzie usiedliśmy.
-No to opowiadajcie co tam u was,jak się ma moja wnusia ? -zapytała mama Leona. Już miałam odpowiadać ale przerwał mi krzyk
-Leon!!!-Krzyknęła jego siostra i rzuciła mu się na szyję. Choć ma 4 latka jest wulkanem energi.
-Lenka! Jak się masz?-zapytał. Jego siostra nic nie wie na ten temat że on nic nie pamięta i tak każdy ma nadzieję zostanie. Zna jej imię dlatego że ja mu powiedziałam.
-Nawet nie wiesz jak się za tobą stęskniłam, choć na górę pobawimy się lalkami. -powiedziała i zaczęła go ciągnąć a on bezradnie pokiwał głową i poszedł razem z nią. A ja z jego mamą wybuchłyśmy śmiechem. Po chwili zaczęłyśmy rozmowę
-Jak w ogóle wam się układa po zaniku pamięci Leona?-zapytała
-Szczerze? Mamo...jest o wiele lepiej niż przed wypadkiem nie kłócimy się tak jak przedtem. Jest tak jak dawniej spędzamy ze sobą czas śmiejąc się, tak jakbyśmy byli najlepszymi przyjaciółmi. Szkoda tylko że nic nie pamięta..-powiedziałam i spojrzałam na śpiącą Nikolę.
-Śpi jak suseł....-powiedziałam z uśmiechem
-Tak..ma to pewnie po Leonie...A tak w ogóle jak wyglądają jego relacje z małą?-zapytała a ja się uśmiechnęłam
-Jestem naprawdę z niego dumna i pod ogromnym wrażeniem. Jest w stosunku do niej tak opiekuńczy
, troskliwy,kochany. Jest naprawdę przykładem ojca idealnego. Nawet nie wiesz jak się cieszy kiedy mała mówi "TATA"-powiedziałam śmiejąc się
-Haha nigdy bym nawet nie pomyślała że mój syn potrafi się tak zachowywać. Bałam się co z niego wyrośnie-wyznała a ja wybuchłam śmiechem lecz szybko się opanowałam bo przecież mała spała
-A co tu słychać takie śmiechy? - zapytał schodzący po schodach Leon
-Po prostu rozmawiamy z Violą, wiesz uważaj na nią bo taka dziewczyna to skarb-powiedziała a ja się zarumieniłam po chwili koło mnie usiadł Leon i pocałował mnie w policzek a ja czułam że robię się czerwona jak burak
-Wiem, wiem-powiedział i mnie przytulił. Gdyby ktoś nie znał naszej sytuacji pomyślałby że jesteśmy kochającą się parą lecz niestety tak nie jest...


-*-

Właśnie kładę się do spania. Ten dzień z Violą i naszą córką...ile bym dał żeby tak było codziennie i żeby sobie coś przypomnieć. Choć nic nie pamiętam chyba od nowa zakochuję się w Violi, nie mogę przestać o niej myslec, o jej uśmiechu, jej głosie o niej całej. Z takimi myślami zasnęłam


-Niki patrz kogo ja ci tu przyprowadziłem,a tobie Leon gratuluję wspaniałej córki-poklepał mnie  po ramieniu i wziął małą na ręce
-Ale jaką córkę?O co ci chodzi? -zapytałem zakłopotany tą sytuacją
-Przecież Nikola to twoja.... Chwila! To ty nic nie wiedziałeś?-zapytał t
-Violetta była ze mną w ciąży?Ale jak to możliwe?-zapytałem zdezorientowany siadając na fotelu

 -Violetta była ze mną w ciąży? Ale jak to możliwe?
-A co ty nie wiesz skąd się dzieci biorą?-zapytał z ironią Federico  
-Ty jesteś ojcem Nikoli-dodał po chwili
Nie wiedziałem co mam powiedzieć czułem jakby jakaś gula stanęła mi w gardle .Zawsze chciałem być ojcem, a gdy nim zostałem.... gdyby nie Federico nie wiedziałbym że Nikola to moje dziecko, że Violetta w ogóle urodziła dziecko.

-Proszę -powiedziała podając mi szklankę z wodą
-A to dla Ciebie kochanie,chodź tu-wzięła Nikole na kolana i zaczęła ją karmić zawartością butelki
-Chyba bardzo ją kochasz ?-zapytałem spoglądając na Niki
-Tak , bardzo, nie wyobrażam sobie bez niej życia. Które odmieniła o 360°-odpowiedziała z  wielkim uśmiechem


-Violetta.....ja tak dalej nie mogę...... Proszę..... Ja wiem że jesteś z Natanem ale proszę daj mi ostatnią szansę,błagam ten ostatni raz.
-Leon ja..-nie kończy wypowiedzibo jej przerywam
-Rozumiem,przepraszam wygłupiłem się tym pytaniem.... Ale wiesz co Natan nie jest taki idealny jak myślisz,zobacz!-podniosełem głos i pokazałem zdjęcie na telefonie na którym jej chłopak całuje się z dziunią z toną tapety


Siedzę właśnie w salonie u Fran, ktora poszła otworzyć drzwi bo ktoś przyszedł. Zastanawiam się kto, myślałem tak chwile lecz moja odpowiedź weszła do salonu. -Nie weszłaby gdyby wiedziała że tu jestem-pomyślałem
-Wiesz co Fran, przyjdę kiedy indziej -oznajmiła zgarniając swoje rzeczy
-Nie musisz nigdzie iść, to ja wyjdę-powiedziałem
Po kilku sekundach zamknąłem drzwi i wyszedłem


Wracałam już do domu . Gdy zobaczyłem że jakiejś dziewczynie wypadła  partytura, chciałem ją podnieść, schyliłem się po nią po chwili podniosłem głowę i zobaczyłem najpiękniejszą dziewczynę jaką kiedykolwiek widziałem
-Właśnie przechodziłem lecz wypadła ci partytura i chciałem pomóc-wyznałem nie śmiało
-Dziękuje-i nagle zbladła,wystraszyłem się
-Jestem Leon - przedstawiłem się
-Ja jestem Vio...Violetta


-Hej nie przeszkadzam?-zapytała stojąc w drzwiach
-Nie :) Wchodź-odpowiedziałem radośnie
-Mam gofry i kawę mrożoną
-Ty to wiesz co ja lubię :)
-W końcu byliśmy parą
-Chciałbym aby znowu tak było-wyznałem
-Leon,nie wyszło nam.Próbowaliśmy
-Ale..
-Leon proszę,skończmy ten temat
 
Obudziłem się w środku nocy,spojrzałem na zegar była 3 w nocy. Ten sen...to przecież to co działo się przed wypadkiem...przecież ja to pamiętam!


 Wow..wyszedł długi chyba mój najdłuższy...
No i jak widzicie jest nowy rozdział choć nie powinno go być bo ostatni rozdział miał mało wyświetleń. Co do wyświetleń ta liczba spada jest mi strasznie z tego powodu przykro. Jeśli teraz tez będzie mało wyświetleń niestety przestanę z pisaniem....

A już w kolejnym rozdziale Violka i Leon jeszcze bardziej zbliżą się do siebie...Może zostaną ponownie parą? Zobaczycie już w kolejnym rozdziale. Do zobaczenia. Buźka kochani <3

 







poniedziałek, 11 maja 2015

Rozdział 32 Aż taka jestem ?

  Dedykacja dla Nataa ♡
 Czekałam na korytarzu około 10 minut. Każdy powie że to  wcale nie długo,ale dla mnie to była wieczność. Nie mogłam w to uwierzyć że on otworzył oczy. Byłam najszczęśliwszą kobietą na świecie. Siedziałam jeszcze tak chwilę gdy w końcu z sali wyszedł lekarz. Natychmiastowo wstałam z małą i nie słuchając co ona ma mi do powiedzenia, wleciałam niczym przeciąg do jego sali i  usiadłam na łóżku obok niego. On zdziwiony spoglądał to na mnie to na Nikole.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę że się obudziłeś. Wiesz...tęskniłam....jeśli tylko chcesz to możemy spróbować jeszcze raz- powiedziałam z wielkim uśmiechem. A on spojrzał na mnie jakby nigdy mnie nie znał -O co ci chodzi? Przepraszam...ale ja cie nie znam-powiedział to na poważnie ale ja myślałam że to tylko kiepski żart
-Cco?To wcale nie jest zabawne.... Przecież to ja Violetta, a to nasza córka Nikola-powiedziałam wskazując na Nikolę. Lecz on nadal patrzył na mnie tak jakby naprawdę mnie nie znał. W jego oczach nie było już miłości tak jak zawsze, tylko był strach i dezorientacja
-Myślisz że przyjdziesz tutaj, powiedz mi że to moja córka i ja w to uwierzę? Że będę płacił na nią alimenty? Jeszcze co? Moje mi powiesz że jestem twoim chłopakiem a może narzeczonym? Albo mężem? Zapomnij! Nie uwierzę ci-powiedział a moje oczy momentalnie się zaszkliły
-Nie wierzę...naprawdę myślisz że taka jestem ? Nigdy bym ci czegoś takiego nie zrobiła....nikomu. To jest twoja córka. Naprawdę nie wierzę. Jeśli naprawdę tak myślisz to nie ma sensu żebym tutaj była- Wzięłam wszystkie rzeczy, wsadziłam Nikolę do nosidełka i jak najszybciej tylko mogłam wyszłam z tej sali. Skierowałam się do gabinetu lekarza który opiekował się Leonem cały czas.



 -Niech się pani nie denerwuje. Po jakimś czasie jego pamięć wróci...Potrzeba tylko czasu- powiedział spokojnie, ale on nic nie rozumiał
-Panie doktorze ale on myśli że ja go oszukuję. Że wmawiam mu że Nikola to jego córka aby wciągnąć od niego pieniądze. Co ja mam zrobić?
-Niech pani spędza z nim dużo czasu , opowiada o wszystkim co się wydarzyło przed wypadkiem i najważniejsze żeby pani go zrozumiała i nie winiła go za to że nic nie pamięta.Za kilka tygodni jego pamięć wróci-wytłumaczył a ja uważnie słuchałam przy okazji co chwilę zerkając na Niki która właśnie zasnęła
-Dziękuję...no to do widzenia -powiedziałam podając rękę lekarzowi. Następnie ostrożnie wzięłam małą i wyszłam z sali.



Usłyszałam dzwonek do drzwi więc zeszłam na dół. Do domu weszła Fran. Umówiłam się z nią że popilnuje dziś Bel kiedy ja pojadę do szpitala. Jest już trochę po 11 ale nie chciałam jechać na same ranki tak jak to robiłam zawsze. Przytuliłyśmy się na przywitanie i poszłyśmy do kuchni.
Nalałam do dwóch kubków kawy.
Udałyśmy się do salonu i usiadłyśmy na kanapie.
Zaczęłyśmy rozmawiać na różne tematy. W końcu rozmowa zeszła na temat Leona.               
-Violu rozmawiałaś wczoraj z lekarzem? - Spytała.
Spojrzałam na nią i pokręciłam głową
-Mówiłam wam wczoraj że nie było kiedy bo lekarz
chciał go zbadać - Powiedziałam
-Myślałam że tamta wersja była dla wszystkich i że dla mnie masz jakąś inną - Zaśmiała się, ja po chwili również.
-Mam nadzieję że dzisiaj mi coś powiedzą - Powiedziałam i po chwili wstałam z kanapy. - Chodź pokażę ci co i jak - Dodałam kierując się na górę a Fran za mną. Weszłyśmy do sypialni
-Mała będzie spała do 13, jak wstanie dasz jej zupkę która jest w kuchni przy kuchence, tam masz pieluszki i resztę, gdyby się pobrudziła ubrania są w garderobie - Powiedziałam wszystko torebkę i telefon. Zeszłyśmy z powrotem na dół. Ubrałam buty po czym wzięłam kluczyki od auta i pożegnałam się z Fran. Wyszłam z domu i wsiadłam do auta.

Wysiadłam z auta i weszłam do wielkiego budynku. Wjechałam,na odpowiednie piętro i udałam się do gabinetu jego lekarza. Zapukałam po czym weszłam do środka. Przywitałam się z lekarzem i usiadłam na krześle tak jak mi wskazał.
-Panie doktorze co z Leonem? - Spytałam
spokojnie
-Wszystko jest dobrze będzie potrzeba tylko kilka godzin rehabilitacji. Myślę że powinniśmy się wyrobić w ciągu tygodnia. - Powiedział
-Dziękuję, czy mogę się z nim zobaczyć? - Spytałam
-Tak, tylko... - Powiedział lekarz a dla mnie nie było trzeba już nic więcej mówić. Ważne że mogłam go zobaczyć. Szybko zerwałam się z miejsca.
-Dziękuje - Powiedziałam i wyszłam. od razy wyszłam z gabinetu lekarza. Słyszałam jak jeszcze mnie wołał ale nie zwróciłam na to uwagi. Postanowiłam że pójdę do niego później.

Przeszłam cały korytarz i stanęłam przed salą Leona. Wzięłam głęboki wdech i nacisnęłam klamkę po czym weszłam do sali. Spojrzałam na chłopaka który leżał na łóżku. Spojrzał na mnie i jakby lekko się uśmiechnął. Podeszłam bliżej łóżka i usiadłam na krześle.
-Cześć jak się czujesz? - Spytałam od razu.
-W porządku dzięki - Powiedział niepewnie. Cały czas jakoś dziwnie mi się przyglądał.
-Ciesze się że w końcu się obudziłeś kochanie - Uśmiechnęłam się lekko na co on zrobił zdziwioną minę
-Kkkochanie? - Spytał zdziwiony
-No jesteś moim chłopakiem - Wytłumaczyłam szybko. To strasznie dziwne że zadaje mi takie pytania.
-Jak masz na imię? - Spytał mnie
-Leon to nie jest zabawne - Zaśmiałam się nerwowo.
-Pytam poważnie - Powiedział - Jak masz na imię? - Spytał ponownie
-Violetta - Powiedziałam poważnie. W moich oczach zaczynały zbierać się łzy. - Nie pamiętasz mnie? - Spytałam
-Mam pustkę w głowie - Powiedział i spojrzał na mnie - Opowiedz mi coś - Dodał po chwili. Moje łzy spływały już po policzkach
-Przepraszam  - Powiedziałam i wyszłam z sali. Usiadłam na parapecie na korytarzu i zaczęłam płakać. Nie pamięta nic. Mnie,Niki.... nikogo. Westchnęłam. No nie wierzę ale w sumie czego mogłam się spodziewać. Leżał w tej cholernej śpiączce prawie rok.

Po około  20 minutach płakania wzięłam się w garść i wróciłam do sali. Usiadłam na swoim poprzednim miejscu i spojrzałam na niego. chciałabym go teraz przytulić ale jak nic nie pamięta to lepiej nie będę mu nic mieszała.
-Opowiesz mi coś teraz? - Spytał
-Tak już - Powiedziałam i wzięłam głęboki wdech - Nazywasz się Leon Verdas . Uczyliśmy się razem w Studio gdzie uczyliśmy się muzyki.  zostaliśmy parą. Ja niestety musiałam zrezygnować ze studia ponieważ urodziła nam się córeczka. O której dowiedziałeś się przez przyadek od Fede. - Mówiłam a z moich oczu mimo woli leciały łzy.  - Miałeś wypadek przeze mnie-Dodałam szybko i starłam łzy. Opowiedziałam mu o tym wypadku- Masz siostrę Lenkę, która bardzo często odwiedza w domu i pyta kiedy znowu się z nią pobawisz- Powiedziałam z lekkim uśmiechem na wspomnienie tamtej chwili
-A ty jesteś Violetta moja dziewczyna - Powiedział. i złapał mnie lekko za rękę. 
-Nie jestem twoją dziewczyną, rozstaliśmy się - Powiedziałam cicho i opowiedziałam mu naszą historię od samego początku jak najdokładniej potrafiłam
-A ta mała dziewczynka co tu wczoraj była? - Spytał
-To była Nikola nasza córeczka - powiedziałam -  Spojrzałam na niego i zobaczyłam na jego twarzy lekki uśmiech. 
-Zawsze chciałem mieć córkę o imieniu Nikola
-Tak wiem, dlatego ma właśnie takie imię-wytłumaczyłam z uśmiechem

Siedziałam u niego już ponad 3 godziny, opowiadałam mu wszystko co się wydarzyło w jego życiu.  Dałabym wszystko żeby tylko odzyskał pamięć. Żeby pamiętał kim jestem....
-Pewnie poleżysz tu jeszcze trochę - Powiedziałam
-A później? - Spytał niepewnie
-A później cię wypiszą - Powiedziałam
-Powiesz mi gdzie ja mieszkałem? - Spytał.
-Mieszkasz ze swoimi rodzicami. Jeśli tylko chcesz to możesz zamieszkać ze mną i Niki w naszym domu,  przygotuję ci u nas pokój a jeśli nie to wrócisz do swojego domu - Wstałam z krzesła i wzięłam swoją torbę
-Mógłbym zamieszkać z wami? Mogłabyś mi wszystko opowiedzieć, mógłbym poznać naszą córkę i naprawić nasze relacje bo z twoich opowiadań wnioskuję że nie były one najlepsze  -Powiedział nie śmiało a ja byłam w szoku że on naprawdę tego chce
-Oczywiście że możesz. A teraz muszę już lecieć. Ale odwiedzę cię jutro.Odpoczywaj cześć - Powiedziałam po czym wyszłam z jego sali.


-No mów co z Leonem - Powiedziała Fran gdy weszłam do domu. Obok niej siedział Diego pewnie go tu zaprosiła. Cieszę się że są razem bo z Marco nie układało im się najlepiej a oni naprawdę do siebie idealnie pasują
-Nic nie pamięta - Powiedziałam obojętnie i zaczęłam rozpakowywać zakupy które zrobiłam po drodze
-Jak to nic nie pamięta? - Zdziwiła się Fran. Musiałam im wszystko wytłumaczyć.
-Wszystko będzie dobrze zobaczysz - Powiedziała.Uśmiechnęłam się i starłam łzy

-Ja do niego zajrzę później i pogadam z nim - Dodał Diego.
-Mam nadzieję że ci się uda  - Zaśmiałam się lekko

Gadaliśmy jeszcze jakiś czas po czym Fran i Diego musieli już iść. Zabrałam małą z salonu i razem poszłyśmy na górę. Poszłyśmy do łazienki i umyłam małą po czym przebrałam ją w piżamkę. Poszliśmy do sypialni. Ukołysałam małą po czym położyłam ją do łóżeczka. Po chwili sama położyłam się do łózka.

sobota, 2 maja 2015

Rozdział 31 Ta-ta

 10 MIESIĘCY PÓŹNIEJ
Dzisiaj jak co rano od około dwóch tygodni wstałam i zeszłam na dół po czym położyłam się na kanapie i włączyłam telewizor. Mała jeszcze spokojnie spała na górze i nie zamierzałam jej budzić.Wczoraj były jej pierwsze urodziny. Moja kochana córeczka ma już roczek. Wczoraj z tej okazji odbyła się impreza urodzinowa.Niki dostała mnóstwo prezentów, była zachwycona.A ja już od trzech tygodni nie byłam w szpitalu i szczerze to nie wiem czy mam ochotę tam jechać. On nadal się nie obudził a ja już nie mam do tego siły.Nie mogę już tak dalej nie daję rady. Minęło już ponad 11 miesięcy. Szczerze? Mam coraz mniej nadziei że kiedy kol wiek się obudzi.Nie ma z nim żadnego kontaktu. Wiem od Fede że razem z Diego odwiedzają go prawie codzienni. Przynajmniej oni...

Po około godzinie leżenia i oglądania telewizji.Wstałam i udałam się do kuchni. Poszłam zrobić dla małej mleko do butelki chodź ma już roczek dalej je uwielbia i nie może się z nim rozstać. Stałam tak w kuchni i jadłam jabłko kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi.Udałam się w stronę drzwi.
Otworzyłam je a w drzwiach stał Fede razem z Lu i Diego                                                              
                                                                                                             
Wpuściłam ich i poszliśmy do salonu gdzie usiedliśmy.Słyszałam że Lu,Diego i Fede szepczą
coś między sobą a po chwili gdy widzą że ich obserwuję natychmiastowo milkną.
-Chcecie coś do picia ? - Spytałam.Spojrzałam na nich. Wszyscy pokręcili przecząco głowami
 Zmierzyłam ich wzrokiem. Widziałam że zachowują się dziwnie, byli strasznie zdenerwowani
-Możecie mi w końcu powiedzieć o co chodzi?
-Viola nie było cię u niego dwa tygodnie myślę że
powinnaś pojechać do szpitala chociażby na
pięć minut. - Powiedział Federico - On cię potrzebuje,
myślisz że dlaczego jego stan tak nagle się pogorszył? - Spytał lekko zły. Przełknęłam dość głośno ślinę i spojrzałam na niego.
-Poggoorszył? - Spytałam lekko się jąkając. To nie możliwe....
Znów będzie gorzej tak jak pół roku temu kiedy nie było mnie u niego przez 2 miesiące bo mała strasznie mi chorowała.Ale co wspólnego mają moje odwiedziny z jego z zdrowiem do jasnej cholery???!
-Viola odkąd do niego nie zaglądasz jest źle, był jeden dzień kiedy było lepiej ale wczoraj on o mało nie umarł Wtedy nawet lekarze stracili nadzieję. Zajrzyj do niego chociaż na chwilkę. Z Niki, posłucha jej głosu poczuje waszą obecność. Violu proszę - Mówił a ja podparłam głowę rękami. Spojrzałam na niego i pokiwałam głową.
-Jeśli to mu coś pomoże to pojadę ale tylko na chwilę - Powiedziałam - Nie wiem czy on się wybudzi. Chcę sobie ułożyć w końcu życie. Chyba mam do tego prawo. Przyzwyczaiłam się do tego że Leona nie ma. Dalej za nim cholernie tęsknie. Ale ja muszę dalej żyć mam Nikolę i to na niej musze się  zając- Powiedziałam
-Viola naprawdę nie wierzę co się z tobą dzieje. Gdyby z tobą coś się stało Leon byłby cały czas przy tobie i nigdy by tak nie powiedział - powiedział Diego
-No tak. Przecież ja jestem najgorsza. Nawet nie wiecie co czuje. Jak za nim tęsknie jak bardzo mnie to boli....-powiedziałam i się rozpłakałam
-Violu przepraszam...naprawdę nie chciałem cie urazić. Ale zrozum że Leon was teraz bardzo potrzebuje- powiedział i całą trójka mnie objęła

Udałam się na górę i weszłam do garderoby. Wybrałam ubrania na dziś. Ludmi mówiła że jest całkiem chłodno.Więc wziełam szary top,czarny sweterek i niebieskie rurki oraz beżowe koturny.Dla Niki wzięłam czerwone spodenki, żółtą bluzkę z misiem i białą bluzę z kożuchem.Udałam się do łazienki gdzie wzięłam prysznic i umyłam włosy. Owinęłam włosy ręcznikiem i się dokładnie wytarłam. Ubrałam na siebie wcześniej przygotowane ubrania. Następnie wysuszyłam włosy i zrobiłam koka. Zrobiłam delikatny makijaż i wróciłam do pokoju. Wszystko zajęło mi około pół godziny.

Zabrałam potrzebne rzeczy dla Nikoli. Wychodząc z pokoju usłyszałam śmiechy dochodzące z dołu. Zaśmiałam się pod nosem po czym skierowałam się na dół i weszłam do salonu. Spojrzałam na kanapę na której siedziała Lu,Diego  i Fede z małą i łaskotali ją.
-Możecie zostawić moją córkę bo w końcu ją zamęczycie - Zaśmiałam się i usiadłam na kanapie obok nich.
-Haha - Zaśmiał się Fede po czym mi ją podał. Zaczęłam ją przebierać.
-Nakarmiłam małą jak byłaś na górze - Powiedziała Lu. Pokiwałam głową.

 Fede wsadził małą do fotelika i ją przypiął.
-Jedziecie do szpitala czy nie? - Spytałam kładąc torebkę na miejscu pasażera. Podałam małej  misia i spojrzałam na przyjaciółkę.
-Nie my wracamy do domu, później do niego zajrzymy - Powiedziała. Wsiadłam do auta. Odpaliłam silnik i ruszyłam
Weszłyśmy do jego sali. Spojrzałam na jego łózko i wyglądał jak zwykle.Nic się nie zmieniło przez te tygodnie . Normalne. Przyzwyczaiłam się
Posadziłam małą na jego
łóżku przy jego nogach a sama usiadłam na kanapie
niedaleko łóżka. Przyglądałam się małej która bawiła się
misiem i coś mówiła pod noskiem. Uśmiechnęłam się i obserwowałam ich uważnie. Po kilku minutach usiadłam bliżej łózka na krześle. Chwyciłam go za rękę a drugą rysowałam wzorki na jego dłoni.
-Mógłbyś się już obudzić. Pogłaskałam małą po gówce i spojrzałam na nieprzytomnego chłopaka.
- To już prawie rok. Obudź się bo nie mam już siły. Potrzebuję cię, Nikola też. Cholernie tęsknimy i nie daję rady już sama. - Mówiłam cały czas.


Siedzimy tu już ponad godzinę a podobno miałam przyjechać tylko chwilkę. Zawsze obiecuję a później i tak robię to po swojemu, no ale nie mogłam go przecież tak zostawić. Nie mogę... Mała teraz już leży na nogach Leona i słodko coś do siebie mówi. -Tata - Wymamrotała słodko. Spojrzałam na nią i się uśmiechnęłam.To jej pierwsze słowo. Mam nadzieję że Leon to usłyszy 
Nagle poczułam jak by ścisnął moją dłoń. Spojrzałam na leżącego obok mnie Leona
-Leon zrób tak jeszcze raz proszę.  - Powiedziałam, zero reakcji.
-Ta-ta - Powiedziała mała i się ułożyła
-Tak kochanie to twój  tatuś. Leon..Kocham Cię - Powiedziałam z uśmiechem razem ze łzami w oczach.Znów jakby ścisną moją rękę. Spojrzałam na niego a następnie na jego dłoń. Ruszał palcami.
-Błagam cię otwórz oczy- Powiedziałam cicho. Cały czas ruszał palcami i delikatnie ściskał moją dłoń.
-Tata a-a-a, ta-ta  - Powiedziała Nikola. Zaśmiałam się pod nosem.
-Kochanie tata na pewno nie długo się obudzi - Powiedziałam spokojnie obserwując raz ją raz jego. On cały czas delikatnie ściskał moją rękę i ruszał palcami. Może to oznacza że w końcu się obudzi. Minęło 11 miesięcy. Teraz chociaż porusza palcami.To już jakiś znak. Mam nadzieję że dobry. Spojrzałam na jego drugą rękę i też delikatnie nią ruszył.


Kolejna godzina. Już od jakiegoś czasu przestał ruszać ręką i co jakiś czas porusza głową lub nogą ale nic po zatem. Nie budzi się. Mam tego powoli dość.
-Chodź malutka zbieramy się do domciu - Powiedziałam po czym wstałam i wzięłam małą na ręce.
-Ta-ta - Powiedziała cicho i spojrzała na chłopaka pokazując na niego swoimi malutkimi paluszkami. Również na niego spojrzałam. Powoli otwierał oczy. Nie wiedziałam co powiedzieć
-Leon... ty naprawdę sie obudziłeś.....Poczekaj -Powiedziałam. Po chwili zawołałam lekarza który powiedział że za chwilkę przyjdzie. Usiadłam przy jego łóżku i patrzyłam na niego.     
-Nie, nie ruszaj się - Powiedziałam patrząc na niego - Musisz leżeć, zaraz przyjdzie lekarz. - Dodałam i spojrzałam na małą. On za to patrzył na nas zdziwiony. Uśmiechnęłam się lekko. W końcu jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie. Po kilku minutach do sali wszedł lekarz.Wyszłam na korytarz aby nie przeszkadzać