niedziela, 21 lutego 2016

Rodział 12 Mam nadzieje

Ze specjalną dedykacją dla BiszkoptowaAmi :)
Przepraszam że tak długo i mam nadzieję że ci się spodoba :)
Buziaki :***

Wchodzę w totalnym nieładzie do kuchni. Spoglądam na moją przyjaciółkę i siostrę, bez żadnego słowa przywitania, omijam je i podchodzę do lodówki skąd wyciągam plastikową butelkę z zimnym mlekiem . Następnie wyciągam płatki kukurydziane , które wsypuje do miski , a po chwili zalewam je mlekiem. Gdy mój posiłek jest gotowy, chwytam go do ręki i kieruję się w stronę pokoju mojego i Francesci. Ostatnio tak wyglądają moje posiłki , zresztą nie tylko posiłki bo co gorsza życie. Bardzo zamknęłam się w sobie, całe dnie spędzam zamknięta i sama. Dziewczyny wiele razy próbowały ze mną pogadać, lecz na marne. Próbował także Louis , także na marne. Wiele razy próbowali, nadal próbują, ale ja czuję że ze mną jest coraz gorzej. Moim jedynym zajęciem jest opieka nad Lenką, tylko wtedy czuję się normalnie . Pewnie każdy pomyśli Jak można czuć się nienormalnie?
Ale ja mówię na poważnie, przez ostatnie tygodnie czuję się jakby….jakby… nie raz po głowie chodziły mi myśli samobójcze, nadal chodzą . Nie potrafię się z niczego cieszyć, wszystko widzę w ciemnych barwach, wieczna optymistka stała się właśnie ogromną pesymistką. To nie do uwierzenia że przez jedną głupią rzecz można stać się całkiem innym człowiekiem.  Drugie pytanie które na pewno wielu osobom się nasuwa na myśl Dlaczego jestem w takim stanie?  Szczerze to sama nie wiem, to przyszło tak z dnia na dzień, czuję jakby pustkę, jakby mi czegoś brakowało, ale nie mam pojęcia czego. Każdy pewnie pomyśli że tęsknie za moim szefem , Leonem Verdas’em. Ale nieee… to raczej nie to . Nie szukam miłości, wiem że ona rani i zmienia człowieka , a mi tego nie potrzeba. Jest mi dobrze tak jak jest . Jestem singielką i niech  tak pozostanie. Tak Violetta wmawiaj sobie…


-Violetta!- słyszę dość głośny krzyk mojej siostry, który jak się nie mylę dochodzi prosto z kuchni. Podeszłam do lustra, gdzie zobaczyłam swoje odbicie. Tak źle chyba jeszcze nigdy nie wyglądałam. Ogromne wory i sińce pod oczami samą mnie przeraziły. Aj Violetta…do czego ty się doprowadziłaś…? 
Głośno westchnęłam i poszłam do Blanci.
-Co się tak drzesz? – pytam niechętnie na wstępie
-Ja jestem osobą spokojną, ale do czasu i ty dobrze o tym wiesz. Ale do cholery jasnej ! To już przechodzi wszelkie granice ! Masz jeszcze dzisiaj iść do Leona i z nim wszystko wyjaśnić!- Taaa, jasne. Uważaj bo pójdę

-Blanca to…-zaczęłam, lecz mi przerwała. Faktycznie się wkurzyła. No to trochę tutaj postoję i posłucham jej darcia i kazań
-Nie przerywaj mi ! Ja naprawdę chce żebyś była szczęśliwa i nie mogę patrzeć jak cierpisz. Jesteś wrakiem człowieka, nie możną z tobą pogadać , siedzisz całymi dniami zamknięta w pokoju. Mam tylko nadzieje że nie popadłaś w depresję. Violetta… proszę cię , idź do niego , pogadajcie, przecież ty za nim tęsknisz i to cholernie w dodatku. Proszę… - była bliska płaczu . Po chwili poczułam jej ciepłe ramiona na swoich. Lekko odwzajemniłam uścisk lecz to nie trwało długo. Do momentu gdy nie poczułam w środku jakiegoś dziwnego uczucia, nie mam pojęcia jak je nazwać i co to było, ale ono zburzyło do końca moja psychikę. Wyszeptałam ciche „przepraszam” i jak najszybciej uwolniłam się z ramion siostry uciekając do łazienki, gdzie się zamknęłam.
Usiadłam na brzegu wanny, zaczęłam płakać
-Nie dam rady… -szępnęłam cicho

~*~
-Hej, masz może chwilę? –za drzwiami zobaczyłem mojego przyjaciela
-Wchodź , tylko od razu mówię zaraz mam bardzo ważne spotkanie , na którym muszę być – oznajmiam z uśmiechem i odkładam wszystkie papiery na bok
-Jak sobie sam radzisz? –lubi się ze mną drażnić . No tak, typowy Federico i jego skaczące brwi
-Nie radzę sobie, w papierach totalny chaos, kandydatek na  asystentkę także brak, szkoda gadać – podparłem głowę ręką i głośno westchnąłem
-Ty nie gadaj że nie ma kandydatek bo ich jest w luj, tylko ty jesteś wybredny i żadna Ci nie pasuję-zacząłem obracać w kółko przeźroczystą szklanką w której znajdował się sok pomarańczowy
-Ciągle mam nadzieje, że Violetta wróci. Ale powiedz lepiej jaka tam u ciebie pogoda?- spojrzałem na niego z uśmiechem i wyglądałem pewnie jak totalny idiota . Nie dość że pytam o pogodę to jeszcze robię z siebie ostatniego debila. Moja inteligencja ostatnio spada do zera.
-Dzięki , że pytasz bo właśnie przyszedłem tutaj żeby pogadać o pogodzie – pokazał kciuka, ja natomiast spojrzałem na telefon a dokładniej godzinę, która pokazywała że zaraz się spóźnie
-Fede, przepraszam ale muszę iść na spotkanie, wpadnę do ciebie wieczorem- wstałem z obrotowego fotela i zacząłem ubierać marynarkę. Następnie poprawiłem krawat , po chwili byłem gotowy, miałem już wychodzić, ale w tym momencie zadzwonił mój telefon. Spojrzałem na wyświetlacz, zobaczyłem nieznajomy numer postanowiłem odebrać.
-Leonn-usłyszałem jąkanie się jakiejś dziewczyny
-Kto mówi? – zrobiłem w stronę mojego przyjaciela zdziwioną minę i podparłem się o ścianę
-Tutaj Blanca, siostra Violetty . Proszę Cię przyjedź do nas do mieszkania. Violetta próbowała popełnić samobójstwo, leży nieprzytomna ! Nie wiem co mam robić! Proszę cię przyjedź jak możesz- usłyszałem szloch z drugiej strony telefonu. Po chwili dotarło do mnie co ona powiedziała, złapałem się za głowę, myśląc jak wykręcić się ze spotkania,  na które i tak się spóźniłem ale teraz to nie ma jakiegokolwiek znaczenia, w moich oczach pojawiły się łzy
-Fede…proszę cię idź na to spotkanie, tam są wszystkie papiery-wskazałem na biurko
-Udaj mojego asystenta lub coś w tym stylu albo po prostu powiedz że nie mogę na nim być… nie wiem zrób coś nie ważne co , ja muszę jechać – w moim głosie było słychać rozpacz i żal, podbiegłem do biurka aby wziąć portfel i dokumenty a co najważniejsze kluczyki
-Leon! Powiedz co się stało!-chwycił mnie za ramiona i krzyknął czekając aż wytłumaczę moją panikę
-Violetta próbowała się zabić, leży nieprzytomna. Blanca do mnie dzwoniła żebym jak najszybciej przyjechał do ich mieszkania-zacząłem płakać
-Jadę z tobą. Nie ma mowy żebyś prowadził  samochód w takim stanie poza tym to także moja przyjaciółka – nie odpowiedziałem , pokiwałem twierdząco głową i pobiegłem do samochodu.
-Violu proszę cię, nie odchodź…


Witam wszystkich ! Hej , po dwóch miesiącach w końcu rozdział :P
Dzisiaj szybka notka bo śpieszę się na mszę :D Jak widzicie troszkę się dzieje , szczerze to nie wiedziałam jak opisać ich uczucia i niestety nie wyszło to za dobrze. Nie jestem zbytnio zadowolona z tego czegoś u góry, ale mam nadzieję że wam się choć trochę spodoba :// 
Mam nadzieję do następnego ;)