sobota, 2 maja 2015

Rozdział 31 Ta-ta

 10 MIESIĘCY PÓŹNIEJ
Dzisiaj jak co rano od około dwóch tygodni wstałam i zeszłam na dół po czym położyłam się na kanapie i włączyłam telewizor. Mała jeszcze spokojnie spała na górze i nie zamierzałam jej budzić.Wczoraj były jej pierwsze urodziny. Moja kochana córeczka ma już roczek. Wczoraj z tej okazji odbyła się impreza urodzinowa.Niki dostała mnóstwo prezentów, była zachwycona.A ja już od trzech tygodni nie byłam w szpitalu i szczerze to nie wiem czy mam ochotę tam jechać. On nadal się nie obudził a ja już nie mam do tego siły.Nie mogę już tak dalej nie daję rady. Minęło już ponad 11 miesięcy. Szczerze? Mam coraz mniej nadziei że kiedy kol wiek się obudzi.Nie ma z nim żadnego kontaktu. Wiem od Fede że razem z Diego odwiedzają go prawie codzienni. Przynajmniej oni...

Po około godzinie leżenia i oglądania telewizji.Wstałam i udałam się do kuchni. Poszłam zrobić dla małej mleko do butelki chodź ma już roczek dalej je uwielbia i nie może się z nim rozstać. Stałam tak w kuchni i jadłam jabłko kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi.Udałam się w stronę drzwi.
Otworzyłam je a w drzwiach stał Fede razem z Lu i Diego                                                              
                                                                                                             
Wpuściłam ich i poszliśmy do salonu gdzie usiedliśmy.Słyszałam że Lu,Diego i Fede szepczą
coś między sobą a po chwili gdy widzą że ich obserwuję natychmiastowo milkną.
-Chcecie coś do picia ? - Spytałam.Spojrzałam na nich. Wszyscy pokręcili przecząco głowami
 Zmierzyłam ich wzrokiem. Widziałam że zachowują się dziwnie, byli strasznie zdenerwowani
-Możecie mi w końcu powiedzieć o co chodzi?
-Viola nie było cię u niego dwa tygodnie myślę że
powinnaś pojechać do szpitala chociażby na
pięć minut. - Powiedział Federico - On cię potrzebuje,
myślisz że dlaczego jego stan tak nagle się pogorszył? - Spytał lekko zły. Przełknęłam dość głośno ślinę i spojrzałam na niego.
-Poggoorszył? - Spytałam lekko się jąkając. To nie możliwe....
Znów będzie gorzej tak jak pół roku temu kiedy nie było mnie u niego przez 2 miesiące bo mała strasznie mi chorowała.Ale co wspólnego mają moje odwiedziny z jego z zdrowiem do jasnej cholery???!
-Viola odkąd do niego nie zaglądasz jest źle, był jeden dzień kiedy było lepiej ale wczoraj on o mało nie umarł Wtedy nawet lekarze stracili nadzieję. Zajrzyj do niego chociaż na chwilkę. Z Niki, posłucha jej głosu poczuje waszą obecność. Violu proszę - Mówił a ja podparłam głowę rękami. Spojrzałam na niego i pokiwałam głową.
-Jeśli to mu coś pomoże to pojadę ale tylko na chwilę - Powiedziałam - Nie wiem czy on się wybudzi. Chcę sobie ułożyć w końcu życie. Chyba mam do tego prawo. Przyzwyczaiłam się do tego że Leona nie ma. Dalej za nim cholernie tęsknie. Ale ja muszę dalej żyć mam Nikolę i to na niej musze się  zając- Powiedziałam
-Viola naprawdę nie wierzę co się z tobą dzieje. Gdyby z tobą coś się stało Leon byłby cały czas przy tobie i nigdy by tak nie powiedział - powiedział Diego
-No tak. Przecież ja jestem najgorsza. Nawet nie wiecie co czuje. Jak za nim tęsknie jak bardzo mnie to boli....-powiedziałam i się rozpłakałam
-Violu przepraszam...naprawdę nie chciałem cie urazić. Ale zrozum że Leon was teraz bardzo potrzebuje- powiedział i całą trójka mnie objęła

Udałam się na górę i weszłam do garderoby. Wybrałam ubrania na dziś. Ludmi mówiła że jest całkiem chłodno.Więc wziełam szary top,czarny sweterek i niebieskie rurki oraz beżowe koturny.Dla Niki wzięłam czerwone spodenki, żółtą bluzkę z misiem i białą bluzę z kożuchem.Udałam się do łazienki gdzie wzięłam prysznic i umyłam włosy. Owinęłam włosy ręcznikiem i się dokładnie wytarłam. Ubrałam na siebie wcześniej przygotowane ubrania. Następnie wysuszyłam włosy i zrobiłam koka. Zrobiłam delikatny makijaż i wróciłam do pokoju. Wszystko zajęło mi około pół godziny.

Zabrałam potrzebne rzeczy dla Nikoli. Wychodząc z pokoju usłyszałam śmiechy dochodzące z dołu. Zaśmiałam się pod nosem po czym skierowałam się na dół i weszłam do salonu. Spojrzałam na kanapę na której siedziała Lu,Diego  i Fede z małą i łaskotali ją.
-Możecie zostawić moją córkę bo w końcu ją zamęczycie - Zaśmiałam się i usiadłam na kanapie obok nich.
-Haha - Zaśmiał się Fede po czym mi ją podał. Zaczęłam ją przebierać.
-Nakarmiłam małą jak byłaś na górze - Powiedziała Lu. Pokiwałam głową.

 Fede wsadził małą do fotelika i ją przypiął.
-Jedziecie do szpitala czy nie? - Spytałam kładąc torebkę na miejscu pasażera. Podałam małej  misia i spojrzałam na przyjaciółkę.
-Nie my wracamy do domu, później do niego zajrzymy - Powiedziała. Wsiadłam do auta. Odpaliłam silnik i ruszyłam
Weszłyśmy do jego sali. Spojrzałam na jego łózko i wyglądał jak zwykle.Nic się nie zmieniło przez te tygodnie . Normalne. Przyzwyczaiłam się
Posadziłam małą na jego
łóżku przy jego nogach a sama usiadłam na kanapie
niedaleko łóżka. Przyglądałam się małej która bawiła się
misiem i coś mówiła pod noskiem. Uśmiechnęłam się i obserwowałam ich uważnie. Po kilku minutach usiadłam bliżej łózka na krześle. Chwyciłam go za rękę a drugą rysowałam wzorki na jego dłoni.
-Mógłbyś się już obudzić. Pogłaskałam małą po gówce i spojrzałam na nieprzytomnego chłopaka.
- To już prawie rok. Obudź się bo nie mam już siły. Potrzebuję cię, Nikola też. Cholernie tęsknimy i nie daję rady już sama. - Mówiłam cały czas.


Siedzimy tu już ponad godzinę a podobno miałam przyjechać tylko chwilkę. Zawsze obiecuję a później i tak robię to po swojemu, no ale nie mogłam go przecież tak zostawić. Nie mogę... Mała teraz już leży na nogach Leona i słodko coś do siebie mówi. -Tata - Wymamrotała słodko. Spojrzałam na nią i się uśmiechnęłam.To jej pierwsze słowo. Mam nadzieję że Leon to usłyszy 
Nagle poczułam jak by ścisnął moją dłoń. Spojrzałam na leżącego obok mnie Leona
-Leon zrób tak jeszcze raz proszę.  - Powiedziałam, zero reakcji.
-Ta-ta - Powiedziała mała i się ułożyła
-Tak kochanie to twój  tatuś. Leon..Kocham Cię - Powiedziałam z uśmiechem razem ze łzami w oczach.Znów jakby ścisną moją rękę. Spojrzałam na niego a następnie na jego dłoń. Ruszał palcami.
-Błagam cię otwórz oczy- Powiedziałam cicho. Cały czas ruszał palcami i delikatnie ściskał moją dłoń.
-Tata a-a-a, ta-ta  - Powiedziała Nikola. Zaśmiałam się pod nosem.
-Kochanie tata na pewno nie długo się obudzi - Powiedziałam spokojnie obserwując raz ją raz jego. On cały czas delikatnie ściskał moją rękę i ruszał palcami. Może to oznacza że w końcu się obudzi. Minęło 11 miesięcy. Teraz chociaż porusza palcami.To już jakiś znak. Mam nadzieję że dobry. Spojrzałam na jego drugą rękę i też delikatnie nią ruszył.


Kolejna godzina. Już od jakiegoś czasu przestał ruszać ręką i co jakiś czas porusza głową lub nogą ale nic po zatem. Nie budzi się. Mam tego powoli dość.
-Chodź malutka zbieramy się do domciu - Powiedziałam po czym wstałam i wzięłam małą na ręce.
-Ta-ta - Powiedziała cicho i spojrzała na chłopaka pokazując na niego swoimi malutkimi paluszkami. Również na niego spojrzałam. Powoli otwierał oczy. Nie wiedziałam co powiedzieć
-Leon... ty naprawdę sie obudziłeś.....Poczekaj -Powiedziałam. Po chwili zawołałam lekarza który powiedział że za chwilkę przyjdzie. Usiadłam przy jego łóżku i patrzyłam na niego.     
-Nie, nie ruszaj się - Powiedziałam patrząc na niego - Musisz leżeć, zaraz przyjdzie lekarz. - Dodałam i spojrzałam na małą. On za to patrzył na nas zdziwiony. Uśmiechnęłam się lekko. W końcu jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie. Po kilku minutach do sali wszedł lekarz.Wyszłam na korytarz aby nie przeszkadzać

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję! ;D To daje motywację ;)