wtorek, 22 września 2015

Dalsze losy tego bloga

Witajcie kochani w kolejnej notce...
Ostatnio w moim życiu panuję totalny "chaos " że tak powiem :D
Mam trochę więcej lekcji niż w tamtym roku, no ale w końcu gimnazjum :D
W domu jestem około godziny 15, chyba że mam jakiś wyjazd, zajęcia dodatkowe lub spotkanie sekcji dekoracyjnej szkoły do  której należę (woowww :D), lub po prostu spotykam się ze znajomymi.
A jak nie to, to mam do zrobienia gazetkę do klasy i inne dekoracje do niej (Jestem gazetkową :D )
Wtedy wracam do domu o wiele później :(

Ale są takie dni kiedy w domu jestem dopiero około godziny 21 np. tak jak wczoraj, ale wtedy był inny powód, o którym muszę Wam powiedzieć bo ogromnie się cieszę :DD
Wczoraj lekcje skończyłam przed godziną 14 i miałam zostać jeszcze na dodatkowe, ale plany się troszeczkę pozmieniały :))
Zadzwoniła do mnie mama mojej naj przyjaciółki czy nie chciałabym  jechać z nimi do miasta, im pomóc w przeprowadzce, ja od razu bez zastanowienia cała w skowronkach się zgodziłam. Pewnie każdy pomyśli że się tak ucieszyłam tym że im będę pomagać, ale nieee :D Znaczy bardzo się ucieszyłam ale bardziej dla tego że moja przyjaciółka z powrotem się przeprowadza i będzie mieszkać w mojej miejscowości <333 (NIE WYPROWADZA SIĘ DO SZWECJI <333) :D
Po około 20 minutach jej mama po mnie przyjechała i razem z nią i moją bff pojechałyśmy do MacDonalda na tortille, poźniej zaczęłyśmy wyprowadzkę, pakowanie i znoszenie rzeczy do samochodu. Zeszłam chyba z 20 razy ( w jedną stronę) z czwartego piętra (ogólnie około 3000 schodów). A później jak skończyłyśmy poszłyśmy na zakupy i na Hot Doga, następnie pojechałyśmy do ich nowego lokum i tam pomogłam im się rozpakowywać i układać rzeczy
Nogi mi odpadają, nie mogę się dzisiaj w ogóle ruszać ale było warto. Nawet nie wiecie jak się okropnie cieszę <3
No ale dobra wracajmy do tematu notki
Co dalej z blogiem???  Nie mam pojęcia. Decyzja należy do was...
Chcecie nie regularne rozdziały (rzadko pojawiające się) czy wolicie żebym po prostu odeszła?
DECYDUJCIE. TO NALEŻY DO WAS.

Kiedy następny rozdział (jeśli zostanę)? Choćbym jak bardzo chciała nie mam go kiedy napisać... W tygodniu nie ma szans codziennie mam coś do zrobienia.
Weekend... ten odpada mam wyjazd z caritasu (zapisałam się hahaha :D) na ogólnopolskie spotkanie Caritas'ów w Krynicy :))
Może ktoś jedzie?

Wiedzę się z kimś ? :))

Buziaki Monika :**

wtorek, 8 września 2015

Rozdział 2 Bar




Wpadłem rozzłoszczony do gabinetu mojego ojca trzaskając jak najmocniej tylko potrafię drzwiami. Tym razem mu nie odpuszczę. Nie będę stać jak zawsze nie oddzywając się ani jednym słowem . Nie będę stał z założonymi rękami.  Tego wszystkiego jest już za wiele !
-Mógłbyś być trochę ciszej ?-zapytał oburzony podnosząc głowę z nad papierów
-Nie! Nie mógłbym !- wykrzyczałem. Nie daruję mu tego że zwolnił Violettę. Nie tym razem.
-O co chodzi? –zapytał z anielskim spokojem. Nie no trzymajcie mnie bo nie wytrzymam !
-Ty się pytasz o co chodzi?! Ja ci zaraz wytłumaczę! Jak mogłeś zwolnić Violettę?!-„wytłumaczyłem” uderzając dłonią o blat biurka. AŁ.  Mój ojciec spojrzał na mnie i przez chwilę mnie obserwował.
-Mogła była się nie spóźniać…-odpowiedział beznamiętnie przyglądając się swoim paznokciom.
-Spóźniła się trzy minuty! Ona nie jest człowiekiem z kupą kasy, którego nic nie obchodzi i wszystkich ma głęboko gdzieś! Zrozum że ona nie ma za co żyć !W dodatku ma dziecko na utrzymaniu!- dałem upust swoim emocjom.
-Jak ty śmiesz tak o mnie mówić?! A jej sytuacja finansowa to chyba jej sprawa nie twoja o ile się nie mylę. Tak więc odpuść sobie. A jeżeli ona ci się podoba to  również o tym zapomnij, bo ja nie wyraziłbym zgody na wasz związek…-oznajmił tak jak przedtem, również bezuczuciowo. Jak można być takim człowiekiem ?? Podszedłem do ogromnego biurka a dokładniej jego szuflady, którą otworzyłem . Zacząłem w niej grzebać, ale po chwili znalazłem to co szukałem, kartotekę Violetty . Wyjąłem ją i spojrzałem na ojca, który bacznie mi się przyglądał
-Pozwól że zabiorę to ze sobą –oznajmiłem przesłodzonym głosem i z sztucznym uśmiechem zamykając szufladę
-A i jeszcze jedno. Jeśli nawet ona mi się spodoba to nie interesuje mnie twoje zdanie. Zrobię to co będę chciał !-skierowałem się w kierunku drzwi i wyszedłem .
-*-
Weszłam załamana do naszego wspólnego mieszkania. Dla jasności mieszkam z siostrą i jej malutką córeczką, do której należy całe moje serce. Rzuciłam torebkę na jasno brązową komodę i weszłam do pokoju siostry i małej. Muszę się komuś wygadać…

-A co ty dzisiaj tak wcześnie?- zapytała jak zwykle uśmiechnięta siedząc na kolorowym dywaniku łaskocząc moją siostrzenicę. No tak… cała Blanca. Tylko jak jej powiedzieć o tym że mnie zwolnili?
-Blanca…no bo…wiesz…zwolnili mnie- wyznałam na jednym tchu. Lecz po chwili moja twarz znajdowała się na jej ramieniu, cała w łzach. Ona bez żadnego słowa mnie przytuliła. Za to ją kocham, że zawsze mnie wesprze i PRZYTULI.
- Przez to że się spóźniłaś tak?-zapytała a ja tylko pokiwałam twierdząco głową, wybuchając jeszcze większym płaczem. Teraz będzie się obwiniać że to jej wina, ale tak naprawdę ona nie ma nic z tym wspólnego. No ale cóż…ja to wiem, ona niestety nie.
-Strasznie cię przepraszam to wszystko moja wina…Gdybym wtedy cię nie poprosiła wszystko byłoby dobrze….Obiecuję że będę dawać Ci pieniądze, tylko mi powiedz-oznajmiła patrząc mi w oczy. A ja tylko zaczęłam się delikatnie śmiać i kręcić przecząco głową.
Starłam prawą dłonią łzy z policzków i zaczęłam mówić
-O nie, nie, nie! Nie będę żyć waszym kosztem. Lucas ciężko pracuje, a ja nie będę brać od was żadnych pieniędzy ! Poza tym wam też się nie przelewa ! –wytłumaczyłam patrząc na moją siostrzenicę która właśnie pobrudziła się pisakami po całej twarzy. Uśmiechnęłam się lekko pod nosem zabierając jej czerwony pisak z ręki.
-Tym razem ci nie odpuszczę. To przeze mnie straciłaś tą pracę, więc muszę Ci teraz pomóc, nie mogę cię zostawić- wytłumaczyła przytulając się do mnie. Widziałam że strasznie przejęła się tą całą sytuacją, to widać po jej oczach. Wieczna optymistka, wiecznie uśmiechnięta teraz  o mało nie płacze i to wszystko przeze mnie.
-Nie Blanca tym razem to ja nie odpuszczę. Macie z Lucasem swoje wydatki i do tego jeszcze małą. Ja poszukam sobie nowej pracy, a przez ten najbliższy czas dam sobie radę mam trochę oszczędności. Jak będzie źle będę alarmować – zaczęłam się śmiać, po chwili dołączyła do mnie Blanca. Niestety musiałam przerwać nasze „Śmiechobranie” i iść otworzyć drzwi do których ktoś od kilku sekund się dobijał. Podeszłam do lustra , poprawiłam fryzurę i gotowa ruszyłam otworzyć głos. Nacisnęłam złotą klamkę, następnie otworzyłam drzwi. Widok osoby naprzeciwko, nie powiem zadziwił mnie i to bardzo.
-Hejjjjjj…co ty tutaj robisz?- zapytałam nadal zszokowana widokiem syna mojego byłego szefa.
-Hej. Mogę na chwilę wejść? –zapytał ze szczerym uśmiechem. Który był przeuroczy. Dopiero po chwili zorientowałam się że Leon zadał mi pytanie, więc pasowałoby odpowiedzieć
-Jasne, wchodź –powiedziałam i otworzyłam szerzej drzwi zapraszając go gestem ręki do środka. Po czym on natychmiastowo wszedł do środka.
-A więc po co tu przyszedłeś? –zapytałam trochę skrępowana zaistniałą sytuacją. No ale czy to normalne? Syn szefa którego poznałaś kilka godzin temu jest u ciebie w mieszkaniu. W dodatku skąd on ma mój adres?!
-Przepraszam że cię tak nachodzę, ale chcę ci pomóc-zaczął ale ja mu przerwałam . Jest mi naprawdę ogromnie miło że chce mi pomóc ale ja nie mogę przyjąć jego pomocy jakkolwiek by ona wyglądała
-Leon…ja naprawdę bardzo ci dziękuję. Naprawdę. Ale ja nie mogę przyjąć od ciebie żadnej pomocy. Przepraszam –wytłumaczyłam mając nadzieję że mnie zrozumie i odpuści. Ale jednak, niestety się myliłam.
-Wysłuchaj mnie do końca proszę – O nie ! tylko nie ten maślany wzrok! On zawsze na mnie działa. Czyli wygrana na jego koncie. Nic nie odpowiedziałam dając mu do zrozumienia żeby mówił dalej
-Zaśpiewaj mi coś. Proszę-zaczął a ja spojrzałam na niego z pod brwi myśląc co on kombinuje
-Proszę –ponowił swoją prośbę. Nie wiem czemu ale nie odmówiłam mu. Nie mogłam. Gdyby ktoś inny mnie o to poprosił w życiu bym się nie zgodziła .Ale jemu nie mogłam odmówić, tak mi dyktowało serce
*Szara rzeczywistość co dzień mnie dopada,
Niszczy plany, marzenia i nadziejeeeee
Co dzień próbuję ciągle się starać
Osiągnąć cel jakim jest szczęście
Wtedy ty, stajesz mi na drodze
Twoim planem jest, zniszczyć nas oboje
Zostawiasz mnie, samą na cienkim lodzie
 I patrzysz jak, zatapiam się w tęsknocie
-Otworzyłam oczy i poczułam wielką ulgę. Jeszcze nigdy nikt nie słyszał jak śpiewam. O N jest pierwszy. Spojrzałam na niego przestraszona , a on stał zapatrzony we mnie
-Wowwww to było cudowne –wydusił z siebie.  Dziwnie się w tedy poczułam . Ogromnie dziwnie, nigdy nikt nie pochwalił mojego głosu ,nawet nauczyciele w szkole.  Poczułam ogromne ciepło wewnątrz mnie. Uśmiechnęłam się do niego ciepło, skrępowałam się trochę
-Będziesz do tego idealna … Mój przyjaciel ma bar ze sceną. Potrzebuje kogoś kto będzie tam śpiewał. Od razu pomyślałem o tobie . Co ty na to?-zapytał a ja nie wiedziałam co powiedzieć . Zatkało mnie…


*Tekst pochodzi od autorskiej piosenki Oli Iwanek, pewnie powszechnie Wam znaną Sharon <3
(Sharoner forever <333)

Witajcie kochani w nowym rozdziale :))
Jak widzicie ciągnę nową historię :D , w którą bardzo się wkręciłam że tak powiem :P
Chciałabym wam powiedzieć że teraz rozdziały będą pojawiać się nie regularnie
Mogę wam powiedzieć że to nie przez szkołę, ostatnio bardzo dużo u mnie się dzieje. Ale postaram się aby one pojawiały się jak najczęściej ;D
Jest mi trochę przykro bo do teraz nie przyszła mi żadna praca na konkurs :(
No ale cóż...trudno :((
To tyle w dzisiejszej notce, mam nadzieję że wam się spodoba i z chęcią przeczytacie kolejny
Także do następnego i powodzenia w szkole 
Buźka :*