czwartek, 6 sierpnia 2015

Rozdział 37 Wcale tak nie było

Miesiąc później

Przez ten miesiąc nie wiele się u nas zmieniło. Chociaż może jednak trochę. Leon otworzył własną firmę to od zawsze było jego marzeniem . Jest szefem "Verdas Company" bo właśnie tak nazywa się owa firma. Jest bardzo szczęśliwy ale też zmęczony. Widzę to po nim nie jest Leonem takim jak dawniej, moim Leonem. Ale nie mogę też mieć o to pretensji bo to nie jego wina, na początku każdej nowej firmy jest taka sama sytuacja. Trzeba poświęcić wiele tygodni aby ją rozkręcić i aby ona działała jak najlepiej . Widzę że Leon robi wszystko aby żyło się nam jak najlepiej, żeby nam niczego nie brakowało i bardzo to doceniam.
Niestety nadal mieszkamy z rodzicami Leona, nie że źle mi się tutaj mieszka albo coś, bo mieszka mi się tutaj wspaniale ale brakuje mi domu, NASZEGO domu. No ale życie przecież nie może być za kolorowe. Mam Leona i naszego aniołka co mi w zupełności wystarcza. To najlepsze co mogło mi się przytrafić w życiu. Nie widzę świata poza nimi. 

Właśnie wracam od Leona,rodzice powiedzieli że zajmą się Niki więc postanowiłam zrobić Leonowi  niespodziankę i go odwiedzić, żeby mi się tam nie przemęczył. Widziałam że ucieszył się z mojej wizyty. Niestety siedziałam u niego tylko 15 minut ponieważ miał mieć jakieś spotkanie i musiał się jeszcze przygotować więc życzyłam mu "powodzenia", pocałowałam w policzek i wyszłam. Szłam sobie tak spokojnie przez park, rozmyślając o zajęciach na dzisiejszy dzień gdy usłyszałam jak ktoś wypowiedział moje imię. Odwróciłam się do tyłu w celu zobaczenia osoby która skądś mnie znała. Zobaczyłam tylko jedną kobietę w wieku około 40 lat, która bacznie mi się przyglądała po chwili znowu wypowiedziała moje imię. Niepewnym krokiem podeszłam do kobiety

-Przepraszam ale kim pani jest? Skąd pani mnie zna?-zapytałam ciekawa 
 -Ja…ja..Violetta…ja jestem twoją matką-powiedziała z wielkim trudem a ja gdy to usłyszałam nie wiedziałam co mam powiedzieć. To jakiś żart? Przecież ja mam rodziców
-To jakiś żart? To nie jest wcale śmieszne. Ja mam rodziców-wytłumaczyłam „lekko” zestresowana tą sytuacją, widziałam że kobieta naprzeciwko mnie czuje się tak samo
-Nie wiem jak to powiedzieć…To ja jestem twoją matką…to długa historia…Mogłybyśmy się spotkać wieczorem i tam na spokojnie porozmawiać?-zapytała . Myślałam nad odpowiedzią i zdecydowałam się zgodzić. Jestem ciekawa co ta kobieta mam mi do powiedzenia
-Dobrze…, spotkajmy się o 19 tutaj restauracji na rogu-oznajmiłam i wskazałam na budynek, który będzie miejscem naszego spotkania. Posłałam kobiecie lekki uśmiech, który odwzajemniła i odeszłam jak najszybszym krokiem . Nie mam pojęcia czy ta kobieta może mówić prawdę, czy to wszystko okaże się jednym wielkim kłamstwem. Nie mam pojęcia, ale wiem że nie dam rady sama więc muszę poprosić Leona aby mi towarzyszył na dzisiejszym spotkaniu.



Weszłam do domu, zdjęłam buty i jak najszybciej poszłam na górę, w celu znalezienia Nikoli. Potrzebuję jej teraz, potrzebuję zobaczyć jej uśmiechu, niby taki malutki i niewinny gest a od razu robi mi się lepiej. Tak jak myślałam  była w naszym aktualnym pokoju i bawiła się z dziadkami. Podeszłam do niej, wzięłam na ręce, przytuliłam i pocałowałam w główkę
-Mama-powiedziała z uśmiechem patrząc  na mnie, a ja myślałam że popłaczę się ze szczęścia. Od zawsze czekałam na te cztery litery, jedno słowo. Mój uśmiech powiększył się do największego rozmiaru. Wtuliłam się w nią jeszcze raz tym razem mocniej 


Jest już siedemnasta, Leon już od godziny jest w domu. Opowiedziałam mu już o dzisiejszym wydarzeniu ,czyli drugim słowie naszej księżniczki, również wielce się ucieszył. Jak na razie nic nie wie o zdarzeniu z przed kilku godzin, które miało miejsce w parku. Weszłam do kuchni gdzie aktualnie znajdował się mój ukochany, Nikola śpi więc mamy czas dla siebie, którego ostatnio nie mamy dużo
-Jak Ci minął dzień?-zapytał popijając wodę gdy weszłam do pomieszczenia
-W porządku- odpowiedziałam ze sztucznym uśmiechem bo co powiem ”Super, poznałam moją prawdziwą mamę w parku”?
-Wiem, że wcale tak nie było. Przecież widzę, co się dzieje?-zapytał podchodząc do mnie. W jego oczach można było z odległości na kilometr zobaczyć wielką troskę i ogromną miłość. Jejku jak ja go kocham. Tak dobrze mnie zna… Nic nie odpowiedziałam tylko mocno się w niego wtuliłam. Przytulił moją głowę do swojego ramienia i szepnął ”co się dzieje?”. Oderwałam się od niego i popatrzyłam głęboko w oczy. Po chwili spuściłam swój wzrok w dół. Skupiłam się na oglądaniu podłogi, która teraz stała się wyjątkowo interesująca.

Po kilku minutach zebrałam się na odwagę i opowiedziałam mu z każdym najmniejszym szczegółem wydarzenie z parku. On tylko popatrzył na mnie z wielkim współczuciem i przytulił do siebie

-Czemu od razu nie powiedziałaś?-zapytał. Spojrzałam na niego, a z moich oczów wypłynęło kilka łez, które od razu starł Leon
-Pójdziesz na to spotkanie razem ze mną?-zapytałam z nadzieją w głosie?
-Oczywiście-odpowiedział i mnie delikatnie pocałował w usta




Witajcie kochani w nowym rozdziale, krótszym niż zwykle, ale przynajmniej jest :-) Ten rozdział miał się pojawić dopiero w przyszłym tygdniu. Miał być całkiem inny. Ale pomyślałam że trzeba go chociaż zacząć, a w trakcie jego pisania naszła mnie taka ogromna wena, że napisałam cały w czasie pół godziny :O Także mam nadzieje że wam się spodoba, ostatnio dość dużo się dzieje :P
W następnym też nie zabraknie wydarzeń ponieważ będzie kolacja z podobno mamą Violetty
Czy to okaże się prawdą? Zobaczycie w kolejnym rozdziale
Mam nadzieję że będziecie ;)
Buźka <3



2 komentarze:

  1. Genialny!
    Czyżby to naprawdę była jej matka?
    Leon założył firmę!
    Niki powiedziała do Violki "mama" jak słodko
    Czekam na next!
    Zapraszam do mnie! ❤
    Aaaa i biorę udział w konkursie jak się odbędzie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję 💜
      Kim ona naprawdę jest dowiecie się w kolejnym rozdziale :D
      Jejku ale się cieszę,na pewno się odbędzie jeśli bedzie przynajmniej jeszcze 4 chętnych :/

      Usuń

Dziękuję! ;D To daje motywację ;)