czwartek, 26 lutego 2015

Rozdział 25: Malutkie iskierki które pokochałam

 
Z dedykacją dla wszystkich czytelników mojego bloga


Po raz kolejny zaczeliśmy się kłócić,trwało to aż godzinę. Zdecydowałam że zostanę,
bo nie mogę zabierać Nikoli bo to także jego córka
-Nie wiem jak możesz być taki uparty-powiedziałam obojętnie,przynajmniej starałam się to 
tak powiedzieć i chyba mi się to udało
-Violetta co mam zrobić żebyś nie wyjechała? - zapytał łapiąc mnie za ramiona,patrzyliśmy sobie głęboko
w oczy, trwało to kilka minut.Gdy wyrwałam się z transu,zdecydowałam 
że powiem mu o mojej decyzji
-Ok zostanę, ale tylko dlatego żeby Nikola miała ojca-powiedziałam unikając jego wzroku
-Czy to znaczy że mi wybaczasz?-zapytał z nadzieją w głosie, a w jego pięknych,szmaragdowych 
oczach pojawiły się malutkie iskierki które pokochałam....Violetta! Rozmarzyłaś się! 
Ty i Verdas to przeszłość! Zapamiętaj !!!
-Nie, nigdy Ci tego nie wybaczę, za bardzo mnie zraniłeś.Ale nie martw się 
nie zabronię Ci kontaktu z dzieckiem.Możesz się z nią spotykać kiedy tylko zechcesz.
-Daj nam jeszcze jedną szansę,proszę -powiedział  a w jego oczach znowu pojawiły się te wspaniałe iskierki
-Jedyne co mogę Ci teraz zaoferować to przyjaźń- powiedziałam chodź wiedziałam że mu się to nie spodoba
-Taaa, przyjaźń-powiedział z grymasem,robiąc palcami cudzysłów 
-To i tak dużo-powiedziałam ze sztucznym uśmiechem  zabierając walizki,
ale nie dałam rady bo miałam ich naprawdę wiele a na rękach trzymałam jeszcze Nikolę.Leon to 
zauważył i zaoferował za co byłam mu naprawdę wdzięczna
-Daj pomogę Ci-powiedział i wystawił na zewnątrz rząd swoich ślicznych białych jak śnieg zębów
-Dzięki-Leon wziął naszą córkę na ręce i dwie moje największe walizki,  byłam wdzięczna bo sama nie dawałam sobie z tym wszystkim rady. Wsiedliśmy do jego samochodu,wzięłam Nikolę na moje kolana, bo w samochodzie Leona nie było fotelika.Mężczyzna otworzył srebny bagażnik i włożył bagaże.Gdy skończył
"wpychać" walizki z trudem zamknął tył samochody czyli bagażnik.
-Przepraszam że tak długo to trwało -powiedział zapinając czarny pas bezpieczeństwa
-Nic się nie stało,Nikola właśnie przed chwilą zasnęła więc mamy spokój przez całą drogę bo to prawdziwy "suseł"-oznajmiłam lekko się śmiejąc,szatyn odpowiedział mi tym samym
-Ma to po mnie-powiedział dumny klepiąc się po klacie która była wspaniale zbudowana
~*~
-Może wejdziesz?-zapytałam ostrożnie wysiadając z samochodu żeby nie obudzić mojego nadal śpiącego aniołka
-Jeśli to nie mam problem,to z miłą chęcią
-Skądże,zapraszam-powiedziałam z uśmiechem
-Wchodź ,zapraszam-powiedziałam otwierając drewniane drzwi
-Panie przodem- na jego słowa na moją twarz mimowolnie wkradł się uśmiech
-Ale z ciebie się zrobił gentelmen
Chcesz coś do picia?-zapytałam ściągając płaszcz
-Wody -powiedział rozbierając naszą córkę z kurteczki w kolorowe kropki i z różowej czapeczki z pomponem
-Ok za chwilę wracam - poszłam do kuchni gdzie wyjęłam jedną szklankę i butelkę. Zagotowałam na kuchence mleko po czym przelałam je do czerwonej buteleczki w misie i słoniki. Następnie wyjęłam z lodówki wodę gazowaną i nalałam przeźroczystą ciecz do szklanki. Gdy wszystko było gotowe wróciłam do salonu gdzie zastałam wspaniały widok. Leon siedział na kremowym dywaniku z naszą córką, bawili się obydwoje i wiele się śmiali. Z boku wyglądało to jakbyśmy byli kochającą się rodziną lecz niestety nią nie jesteśmy przez ten cholerny wyjazd Leona
-Proszę -powiedziałam podając Leonowi szklankę z wodą
-A to dla Ciebie kochanie,chodź tu-wzięłam Nikole na kolana i zaczęłam ją karmić zawartością butelki bo nie chciałam karmić ją piersią przy Leonie
-Chyba bardzo ją kochasz ?-zapytał spoglądając na Niki
-Tak , bardzo, nie wyobrażam sobie bez niej życia. Które odmieniła o 360°-odpowiedziałam ze szczerym i wielkim uśmiechem


Jest nowy rozdział krótki,ale ważne że jest :) Mogę wam tylko zdradzić że do Leonetty jeszcze daleka droga :))))


2 komentarze:

Dziękuję! ;D To daje motywację ;)